Enoz – zachwycające wina z Kampanii

Udostępnij ten post

Wracamy do relacji z naszych kolejnych włoskich wakacji. Po pobycie na południu Toskanii, w okolicach miasteczka Pitigliano, gdzie odwiedziliśmy winiarnię Sassotondo (Sassotondo – wulkaniczne wina z mniej znanej części Toskanii), ruszyliśmy w dalszą trasę. Naszym kolejnym przystankiem było Sorrento, ale po drodze postanowiliśmy podjechać do naturalnego producenta Enoz-Masseria Torricella. Dzisiaj chcemy Wam opowiedzieć trochę więcej o tym zachwycającym projekcie.

Tak się złożyło, że w przypadku obu tych producentów (Enoz i Sassotondo) „motywem przewodnim” win jest wulkaniczne podłoże. Nawet sam widok miasteczka Sessa Aurunca, które można podziwiać z tarasu winiarni Enoz przypomina w pewnym sensie obraz Pitigliano. Znajdujemy się bowiem na pograniczu Lacjum i Kampanii, ale przede wszystkim na obrzeżach wygasłego wulkanu Roccamonfina.

W czasach starożytnych Sessa Aurunca stanowiło stolicę plemienia Aurutnów, które zostało podbite przez Rzymian w IV wieku p.n.e. Następnie miasto było jednym z głównych centrów rzymskiej prowincji Campania Felix. Już wtedy winiarstwo odgrywało istotną rolę w lokalnej gospodarce, bo to właśnie z okolic położonych jedynie kilka kilometrów na południe (nazywanych Ager Falernus) pochodziły wina falernańskie, uznawane przez Rzymian za jedne z najlepszych ówczesnych win.

Szczerze powiedziawszy przemieszczając się samochodem po okolicznych drogach sama kaldera wulkanu nie jest zbyt dostrzegalna. Ale z pomocą przychodzą zdjęcia satelitarne. Wtedy wyraźnie widać, że zalesione wzgórza tworzą wyraźny pierścień wokół znajdującego się w jego środku wzniesienia (Monte Santa Croce, 1005 m n.p.n.), które jest właśnie pozostałością wulkanicznego stożka. Badania wskazują, że ostatnie erupcje miały tu miejsce około 50 tys. lat p.n.e., obecnie tylko co jakiś czas mają tu miejsce niewielkie (oczywiście jak na włoską skalę) ruchy sejsmiczne.

Tutejsze podłoże to podobnie jak w przypadku winnic Sassotondo głównie wulkaniczny tuff. Zresztą również tak samo piwnica, gdzie fermentują i dojrzewają wina Enoz, została wykopana w tufie. Dodatkowo gdzieniegdzie znajdziemy również podłoże bardziej skaliste, lub dla odmiany gliniaste.

Za projektem Enoz stoi Roberto Zeno, którego rodzinne nazwisko posłużyło na inspirację do stworzenia samej nazwy. Jej drugi człon, Masseria Torricella to historyczna nazwa samej farmy. Roberto jest już trzecim pokoleniem winiarzy. Wszystko zaczęło się od jego dziadka (również noszącego imię Roberto), który następnie przekazał pasję swojemu synowi Giuseppe. Co jednak ciekawe, rodzinne winnice znajdują się w okolicach Avelino, znacznie dalej na wschód od Sessa Aurunca. Zapytaliśmy więc Roberto, dlaczego on znalazł się tutaj. Przyznał, że chciał tworzyć inne wina, naturalne, dojrzewające jedynie w amforach (używa on różnych ich rodzajów, od gruzińskich qveveri, po amfory pochodzące z Trentino) i gdy zdecydował się ostatecznie, by rzuć pracę w korporacji i zająć się na poważnie winiarstwem, postanowił stworzyć własny projekt.

Szukając miejsca, gdzie mógłby oddać się winiarskiemu dziełu, znalazł Masserię Torricella. Działo się to w 2013 roku, ale pierwsze kilka lat Roberto musiał poświęcić na przywrócenie do życia wtedy porzuconych winnic i odbudowę samych budynków winiarni, które stanowiły praktycznie ruinę. Pierwsze wina trafiły więc na rynek dopiero w 2019 roku (pochodziły z 2018 rocznika). Nie był to idealny czas na debiut, bo przecież rok później zaczął się COVID, ale Roberto wyszedł z tych zawirowań obronną ręką. Dzisiaj ma on 7 ha winnic w okolicach samej winiarni, a do tego kolejne 5 ha na trochę oddalonej działce. Pozostałe kilkanaście hektarów posiadłości zajmują drzewa oliwne, uprawy zbóż i warzyw.

Około 80% swojej winiarskiej produkcji eksportuje, głównie do USA, Wielkiej Brytanii i na Daleki Wschód. Jak sam przyznał, rodzimy rynek naturalnych win jest dość wymagający. Poza największymi ośrodkami miejskimi (Rzym, Mediolan, Turyn), pozostała część kraju jeśli chodzi o wina jest bardzo tradycjonalistyczna. Nawet w pobliskim Neapolu trudno się im przebić, dlatego paradoksalnie prościej jest mu sprzedawać te butelki za granicę.

Do Enoz przyjechaliśmy w środku zbiorów, które w tym roku zaczęły się 26 sierpnia. Część owoców było już zebrana, wyciśnięta i przechodziła fermentację, część zebrana miała zostać dosłownie na dniach. Gdy przyjechaliśmy Roberto miał więc pełne ręce roboty, mieliśmy wręcz wrażenie, że odrywamy go od jego zajęć, bo co chwila biegał do piwnicy, żeby coś sprawdzić, czy poinstruować swoich pracowników. Dlatego nie chcąc zabierać mu czasu, po degustacji chcieliśmy szybko zmykać, ale powiedział, że nie puści nas bez lunchu. Ujął nas tym bardziej, że jak za chwilę się okazało, w wirze pracy znalazł czas, by zorganizować nam na poczęstunek zrobioną tego samego dnia rano, świeżutką mozarellę. Była mięciutka, sprężysta, po prostu nieziemsko smaczna. Od tego czasu już żadna mozarella nie smakuje nam tam samo.

Roberto to zresztą niesamowity człowiek. W pierwszej chwili wydaje się trochę wycofany, ale szybko nabiera animuszu opowiadając o swoich winach. Gdy skończyliśmy już degustację, zajęliśmy się wspomnianą mozarella i lokalna pizzą, a rozmowa zeszła na tematy około-winiarskie można było dostrzec jego filozoficzne wykształcenie (do którego się przyznał) i takie też podejście do życia. Uwielbiamy spotykać na winiarskich ścieżkach takich właśnie pasjonatów, bezgranicznie oddanych swojej pracy.

Portfolio Roberto jest niewielkie, liczy bowiem pięć etykiet, z których cztery udało się nam spróbować (niestety piedirosso było już wyprzedane).

Obecnie wina Roberto nie są importowane w do Polski, ale zachęcam naszych importerów specjalizujących się w naturalnych winach, żeby zwrócili uwagę na tego nietuzinkowego winiarza. We Włoszech jego wina kosztują detalicznie około 20 € każde.

Enoz L’Attimo Falanghina Roccamonfina 2022

Falangina, jedna z najpopularniejszych i najważniejszych odmian Kampanii (uważa się, że to właśnie z niej w starożytności powstawały wina falernańskie). Winogrona były macerowane przez 6 dni, a potem wino fermentowało i dojrzewało przez 9 miesięcy w amforach.

Mimo tego kontaktu ze skórkami, określiłbym je nie jako wino pomarańczowe, ale białe z przedłużoną maceracją. Ma piękny, żywy aromat, w którym znajdziemy zarówno dojrzałe owoce (gruszki i brzoskwinie), jak i nuty kwiatowe. W ustach z zaskakująco wysoką kwasowością, cytrynową skórką, pigwami i lekko ziołowym czy herbacianym finiszem. Dużo w tym winie radości, ale również niezłej struktury i powagi. Bardzo dobre- (89/100).

Enoz La Monade Fiano Roccamonfina 2022

Fiano to kolejna ze specjalności Kampanii. Tutaj maceracja była krótsza (trwała 4 dni), ale czas dojrzewania wina w amforach analogiczny jak u poprzednika.

Jest zdecydowanie inne, zarówno w warstwie aromatycznej, jak i smakowej. Po pierwsze, zapach jest mniej obfity, skromniejszy, bez tej dojrzałej owocowości dominującej w falanghinie. Zamiast tego pojawia się więcej ziół i soczystych jabłek. Po drugie, w ustach wino ma większy ciężar, jest lekko kremowe, dopiero tutaj mamy brzoskwinie, ale też pomarańczową skórkę, a nawet trochę mandarynek. Całość jest świetnie żywa i soczysta, a obok tej kremowości jest też sporo kwasowości. Bardzo apetyczne, super smaczne wino. Bardzo dobre+ (91/100).

Enoz Il Re è Nudo Rosato Roccamonfina 2022

Zdziwiła mnie obecność w portfolio Roberto szczepu primitivo, ale szybko wyjaśnił, że w tych okolicach to bardzo popularna odmiana, wyprzedzająca nawet takie bardziej kojarzone z Kampanią ciemne szczepy jak aglianico, czy piedirosso. Owoce zostały tylko delikatnie wyciśnięte i pozostawały w kontakcie ze skórkami ledwie przez godzinę. Następnie wino fermentowało i dojrzewało przez 6 miesięcy w amforach.

Il Re è Nudo rozłożyło mnie na łopatki, było jednym z pyszniejszych różowych win, jakie piłem w życiu – dodatkowo fakt, że powstało z raczej mało przede mnie docenianej odmiany primitivo tym bardziej dodawał mu smaczku. Mamy tu bowiem fantastyczną, uwodzicielską owocowość spod znaku malin, suszonych truskawek, kwaskowych wiśni i suszonych płatków kwiatów. W ustach z umiarkowaną kwasowością, ale znów pełnią owocowości i w końcówce z ciekawymi nutami roibosu oraz ziół. Bardzo radosne, żywe, świetne do picia solo, ale będzie też pasowało do pieczonych warzyw, czy nawet tuńczyka. Znakomite- (92/100).

Enoz Il Chaos Primitivo Roccamonfina 2023

Na koniec spróbowaliśmy primitivo w czerwonej wersji. Maceracja ze skórkami trwała 15 dni, potem zaś tradycyjnie wino trafiło na kilka miesięcy do amfor.

W swoim wyrazie podobne do poprzednika, tylko oczywiście mocniej nasycone i lepiej zbudowane. Mamy więc znów sporo wiśni, ale też typowych dla primitivo nut truskawkowych (choć daleko im do przesmażonych owoców, które często znajdziemy w winach z Apulii). W ustach z ładną kwasowością i jak wszystkie wina Roberto świetnie żywe i soczyste. Co ciekawe, w końcówce pojawiają się też całkiem wyczuwalne, ziołowe garbniki, z których primitivo akurat nie słynie. Bardzo dobre+ (91/100).

To była jedna z tych wizyt, do których będziemy jeszcze wielokrotnie wracać we wspomnieniach. Świetne wina, niesamowicie sympatyczny i pełen pasji winiarz oraz pyszne jedzenie stworzyły przepiękny obraz, który wymalował się w naszych sercach. Bardzo liczę na to, że wina od Enoz-Masseria Torricella pojawią się w Polsce i całym sercem będę do ich sprowadzenia namawiał naszych importerów.

Zobacz więcej naszych podróży