Ratana – najlepsza restauracja w najlepszej dzielnicy Mediolanu

Będę szczery – Mediolan nie jest moim ulubionym miastem, co więcej uważam, że jest po prostu brzydki. Zero zieleni (oprócz parku), totalna „betonoza”, ciężka architektura, dosyć brudno a większość ulic jest dziurawa. Na plus zapisuję piękne stare tramwaje. Choć tylko z wyglądu. Są ładnie, ale w praktyce nie mają klimatyzacji i przemieszczają się w żółwim tempie. Metro jest sprawne, ale oczywiście wtedy gdy jeździ. W piątki transport miejski namiętnie strajkuje i wtedy możecie liczyć jedynie na rower na aplikację jeśli go gdzieś jeszcze złapiecie.
Przyjeżdżam więc do Mediolanu albo służbowo, albo gdy jest jakieś wydarzenie, które mnie szczególnie interesuje – koncert czy mecz. A więc jak już mam spędzić kilka dni w tym mieście to na „bazę” wybieram moja ulubioną dzielnicę – Isolę.
Isola – dzielnica wolności i różnorodności








Isola położona jest w północno zachodniej części Mediolanu. Nie wiadomo skąd nosi taką nazwę (isola=wyspa). Jedna z hipotez mówi, że nadano ją jej po zbudowaniu linii kolejowej, która skutecznie odcięła ją od głównej części miasta. Absolutnie tak to nawet dziś wygląda z lotu ptaka, choć oczywiście dostaniemy się na druga stronę bez najmniejszych problemów. Metrem bezpośrednio dojedziemy na stadion San Siro (koncert, mecz) czy też do samego centrum. Piechotą w katedrze znajdziemy się w okolicach 3 kwadransów. Isola to dzielnica która pięknie łączy przeszłość z przyszłością. Iście „paryska” część z kamienicami z XIX w i zadrzewionymi pięknymi ulicami przechodzi płynnie w nowoczesną, futurystyczna część z centralami banków i wypasionymi apartamentowcami.
Dzielnica pulsuje. W starej części (akademickiej) toczy się bardzo dynamiczne życie. Jest dużo klubów, barów, winiarni. Polecę pierwsze z brzegu jak White Rabbit czy Blue Note. Kawę z ciastkiem na śniadanie zrobicie na każdym rogu i to za normalne pieniądze. Gdzie byście nie usiedli jest dobrze, bo tam po prostu nie ma turystów. W soboty i wtorki Isola zmienia się w wielki bazar. Kupicie najlepsze sery, wędliny, warzywa, owoce, mięso czy ryby. Piękna rzecz. To świetne miejsce do życia. Enklawa (Isola 😊 ) w tej betonowej mediolańskiej pustyni.
Restauracja Ratana







Na styku świata z przeszłości i przyszłości (nawet w kontekście położenia – Via Gaetano de Castilla 28) znajdujemy restaurację Ratana. To projekt szefa Cesare Battisti. Rodowitego mediolańczyka, który po gotowaniu w wielu miejscach na świecie wrócił do domu i w 2009 roku otworzył swoje miejsce. Ratana jest restauracją w której zjemy tradycyjne lombardzkie potrawy w nowych aranżacjach. Nowe potrawy inspirowane przez lokalne produkty, a także zupełnie autorskie pomysły. Cesare współpracuje z lokalnymi dostawcami, których listę znajdziemy w menu. Generalnie w Ratana główny nacisk kładziony jest na produkt, a nie na „molekularne” wygibasy. Taką kuchnię i filozofię gotowania ja bardzo lubię.
W końcu tym razem udało nam się zarezerwować stolik. Zrobiłem to jakieś 5 tygodni wcześniej, aby mieć pewność, że tym razem spotkanie a kulinarną tradycją Mediolanu nam nie ucieknie. Restauracja posiada regularną kartę, ale można wziąć tez menu degustacyjne. Znajdą się w niej albo wybory szefa albo możemy zasugerować na co mamy ochotę. Za 5 daniowe menu zapłacicie 75 EUR od osoby. Jeśli chcemy możemy dopasować wina to zapłacicie dodatkowo 45 EUR. Woda i pieczywo są nielimitowane w ramach coperto – 4 EUR. Myśmy poszli w tasting menu i nasze wrażenia spisujemy poniżej.
Tasting menu w Ratana
Na pierwszy ogień poszedł chłodnik z leciutko kiszonej marchewki, z kleksami z tzatzików, olejem curry i ziarenkami czarnuszki. Było to absolutnie znakomite (przy temperaturze 37C) rozpoczęcie setu degustacyjnego. Kieliszek Franciacorty brut od Santa Croce był świetnym partnerem.



Kolejną przystawką było carpaccio z muśniętego dymem pstrąga z marynowanymi wiśniami, orzechami włoskimi i miodowym dressingiem. Kombinacja smaków iście karkołomna – ale jakie to było dobre! Pairing był też trochę kosmiczny bo dostaliśmy Launegild Chardonnay 2022 z abruzyjskiej winnicy De Fermo. Całkiem strukturalne wino, które dojrzewało 12 miesięcy w tonneaux naprawdę sprawdziło się świetnie!



Kolejnym daniem była mediolańska klasyka. Risotto alla milanese. Szafranowe, kremowe, lekko podlane demi-glassem i płynną gremolatą z dodatkiem kości szpikowej. Rewelacja. Kieliszek Langhe Nebbiolo 2022 od Fratelli Ferrero nie zepsuł przyjemności jedzenia tego wspaniałego dania.



Jako danie główne na stole pojawił się kurczak sous-vide z rozmarynem na puree z ciecierzycy z anchovies. Kurczak był w lekko słodkiej marynacie. Wybornie miękki i soczysty. Puree z małym dodatkiem zimniaka, super gładkie. Wszystko na miejscu. Jako pairing zaproponowano nam fajnie ułożonego pinota z Hautes-Cotes de Beaune. I było to super poprawne połączenie. Chcieliśmy jednak spróbować też czegoś innego niż mainstream i jako drugi kieliszek podano nam macerowaną ribollę giallę z friulli od Ronco Severo. Był to niezły pairing, ale jednak nie tak dobry jak klasyka.




Na deser wjechało kawowe semifreddo z ubitym mascarpone, kakaowym sosem i chrupką kawową kruszonką. Feria tekstur i smaków. Czyli tak jak dziś robi się desery. Musi być coś miękkiego i chrupkiego. Zimnego i ciepłego. Słodkiego i bardziej wytrawnego. To było to! A jakie wino nam podano? Czerwony delikatnie musujący slodziak z Oltrepo Pavese od Picchioni (wtórna fermentacja w butelce) był ok, ale chyba za słabo dawał radę w kontekście cukru i pewnej świeżości. Natomiast już Moscato w stylu Asti „Anarachia” od Vignetoi Massa to był strzał w dziesiątkę.



Podsumowanie
Wyszliśmy bardzo zadowoleni. Już dawno nie jedliśmy tak dobrego, świetnie skomponowanego i inteligentnego menu. Same buzie nam się uśmiechały, mimo że mieliśmy mało sił na opuszczenie Ratana po takiej wyżerce. Pairing był bardzo trafiony, choć wino mogło by być trochę tańsze. Dostajemy 5 kieliszków po 9 EUR za sztukę czyli tak jak z karty. A wina na butelki w cenach koło 30-40 są już naprawdę zacne. Choć to oczywiście inna przyjemność dostać do każdego dania wybrane wino. Tak! Jest to miejsce które z pewnością jeszcze raz odwiedzimy tym bardziej że karta w tej restauracji zmienia się wraz z sezonem!
Saluite!
W.