Alheit – chenin blanc odmieniane przez przypadki

Udostępnij ten post

To była bez wątpienia najbardziej emocjonująca wizyta winiarska w czasie naszej podróży do RPA. Po spotkaniu z Johnem Seccombe z Thorne & Daughter pojechaliśmy odwiedzić inną tuzę miejscowego winiarstwa, Chrisa Alheita. Zastaliśmy go dosłownie w przededniu rozpoczęcia zbiorów i myśleliśmy, że już nic z tej wizyty nie będzie, ale ku naszemu zaskoczeniu Chris poświecił nam kilka godzin i przygotował świetną degustację swoich wielkich win.

Praktycznie od momentu debiutu win Chrisa i jego żony Suzaan w 2011 roku nazwisko Alheit stało się głośne. Bazując w dolinie Hemel en Aarde, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Cape Town, ale skupując grona z wielu różnych miejsc, małżeństwo było jednym z pierwszych producentów nowej fali południowoafrykańskiego winiarstwa. Szybko udowodnili oni, że w RPA drzemie potencjał daleko wykraczający poza mocarne, beczkowe czerwienie. Chris i Suzaan skupili się bowiem na białych winach, które wówczas były raczej niedoceniane. Tymczasem w ich rękach takie odmiany jak chenin blanc, czy sémillon wzniosły się na wyżyny swojej jakości.

Początki ich winiarskiego życia były niemal bliźniacze jak ekipy Thorne & Daughters. Również Suzaan i Chris poznali się podczas studiów w Stellenbosch, potem wspólnie wyjechali za granicę dużo podróżując (Chris opowiadał między innymi o zwiedzaniu Santorini i spaniu tam pod namiotem), by po powrocie osiąść w farmie Hemelrand w Hemel en Aarde i zająć się produkcją wina na własny rachunek. Ich cel był prosty – zrobić wina niebędące kopią, unikatowe, indywidualne. To im się bez dwóch zdań udało.

Kluczem do unikatowości i jakości ich win może być naturalne podejście, któremu hołdują Alheitowie, ale też bez popadania w jakieś ekstrema. Wyszukują oni głównie parcele ze starymi krzewami, które są uprawiane bez nawadniania i zwykle prowadzone „na głowę”, czyli każda winorośl rośnie osobno, bez podtrzymywania za pomocą metalowych drutów. Owoce po zebraniu nie są pozbawiane szypułek, ale za to wyciskanie jest delikatne, aby uniknąć nadmiernej ekstrakcji tanin. Fermentacja odbywa się na naturalnych drożdżach, wina dojrzewają też długo na osadzie. Chris nie ukrywa również, że siarkuje (choć dość minimalnie) swoje wina przed zabutelkowaniem, co pozwala na utrzymanie ich stabilności. W efekcie powstają wina bardzo czyste, ale ze świetną strukturą, wybitnie wręcz naprężone i napięte.

Nim przy dużym stole usiedliśmy do degustacji, Chris zaserwował nam przegląd swoich won dojrzewających jeszcze w stalowych zbiornikach i czekających na zabutelkowanie. Niesamowite, jak te próbki były od siebie różne, oddając niuanse poszczególnych siedlisk – a przecież niemal wszystkie z nich to czyste chenin. Dodatkowo wydawały się one praktycznie gotowe do picia, jakby nie potrzebowały wcale dalszego dojrzewania w zbiorniku, czy odpoczynku w butelce, były pięknie rozwinięte i wielowymiarowe. To też pokazuje klasę Chrisa i Suzaan – winifikacja w ich przypadku nie musi upiększać czy poprawiać wina.

W Polsce wina producenta znajdziecie w ofercie Vininovy. Do RPA podróżowaliśmy na koszt własny, win próbowaliśmy na zaproszenie producenta.

Alheit Vineyards Cartology Western Cape 2022

Jest to wino, które Chris określa jako „estate wine„, mające pokazywać styl winiarni. W składzie mamy 92% chenin blanc i 8% sémillon pochodzących z winnic położonych w różnych siedliska Western Cape. Wszystkie mają ponad 30 lat, przy czym większość jest nawet 40-50 letnich. Fermentacja ma miejsce w różnych zbiornikach: cementowych jajach, glinianych naczyniach, dużych beczkach – ciągnie się bardzo długo, nawet kilka miesięcy. Po tym czasie wraz z osadem wino dojrzewa jeszcze przez kilkanaście miesięcy.

Mogliśmy spróbować trzech różnych roczników i ocenić jak zmienia się to wino w czasie.

Zapach jest świetny, pełen dojrzałych owoców, brzoskwiń, jabłek i gruszek. Do tego pojawiają się delikatne tony kwiatowe, trochę jabłkowej skórki i wosku. W ustach z piękną, kremową budową, która idzie w parzę z mocną, cytrynową kwasowością. Całość jest bardzo elegancka, soczysta, z długim, przyjemnie odświeżającym finiszem, pełna słonecznej owocowości i aksamitnej faktury. Już teraz daje dużo przyjemności, a ma spory potencjał dojrzewania, co też udowodniły kolejne wina. Znakomite- (92/100).

Alheit Vineyards Cartology Western Cape 2019

Tutaj mamy trochę więcej ewolucji, sporo rozpuszczonego masła, wosku, dojrzałych brzoskwiń i moreli, ale okraszonych też cytrynowym sokiem. Również w ustach już bardziej rozłożyste, obok pestkowych owoców (wspomniane morele i brzoskwinie) mamy też wyraźne tony cytrynowej skórki, limonki, kwiatów oraz trochę marcepana. Owoc jest wciąż znakomity, nasycony, ale rewelacyjnie świeży, a całość bardzo apetyczna. Znakomite (93/100).

Alheit Vineyards Cartology Western Cape 2017

Jeszcze dwa lata starsze wino pokazało znów inne oblicze. Obok nut dymnych, palonego masła, orzechów, jest w nim wciąż mocny, cytrynowy rdzeń, a w końcowe pojawiające się znów brzoskwinie oraz przyprawy. Dzieje się dużo, a dalej wino nie jest jeszcze w szczycie formy. Znakomite- (92/100).

Alheit Vineyards Fire by Night Swartland 2017

Co nas bardzo mile zaskoczyło, przy kolejnych butelkach pozostaliśmy przy roczniku 2017, dzięki czemu mieliśmy okazję jeszcze lepiej przekonać się, jak dojrzewają te pozycje. Fire by Night (nazwa nawiązuje do biblijnej kolumny ognia, która prowadziła Izraelitów uciekających z Egiptu) to czyste chenin blanc pochodzące ze Swartlandu, z tamtejszego najsłynniejszego siedliska Paardeberg. Sama winifikacja w zasadzie była identyczna do Cartology.

Znów zaczyna się dymnie, lekko orzechowo, mamy też odrobinę nut piwnicznych i poobijane jabłka. Po chwili w kieliszku już ładnie się oczyszcza, owocowość robi się bardziej kwaskowa i cytrusowa. Na podniebieniu woskowe, z przyjemną koncentracją, ale w końcówce na czoło stawki wychodzi mocna kwasowość. Czuć, że to chenin z raczej gorącego miejsca (bo takim jest Swartland), ale zachowuje wciąż pokłady soczystości i energii. Znakomite- (92/100).

Alheit Vineyards Nautical Dawn Stellenbosch 2017

To był pierwszy rocznik tej etykiety (kolejnego czystego chenin blanc), którą małżeństwo wypuściło na rynek. Owoce pochodzą z południowej części regionu Stellenbosch, z niewielkiego wzgórza Sinai, gdzie znajdziemy granitowe podłoże. Działka, którą używają Alheitowie jest zlokalizowana w górnej części wzniesienia, gdzie nasadzenia miały miejsce w 1978 roku. Co również istotne, winnica jest oddalona zaledwie o 4 km od False Bay. Wiejące od wody wiatry schładzają więc owoce (a uwierzcie mi, w okolicach False Bay wiatry wieją naprawdę solidnie), umożliwiając ich powolne dojrzewanie. W tym przypadku fermentacja ma miejsce w dużych beczkach, gdzie wino spędza na osadzie 12 miesięcy.

W nosie początkowo jest dymne (taka redukcja to znak charakterystyczny wszystkich win Chrisa), ale gdy po zakręceniu kieliszkiem ten obłok się rozwiewa wyłaniają się zza niego piękne owoce (słodkie gruszki, białe brzoskwinie), z dodatkiem nut marcepanowych. Również w ustach owoce są delikatnie słodkawe, niesamowicie soczyste i pełne słońca, ale zaraz po nich przychodzi uderzenie potężnej kwasowości. Świetne wino, o idealnej równowadze, wyraziste, a przy tym bardzo eleganckie. Znakomite+ (94/100).

Alheit Vineyards Huilkrans Citrusdal Mountain 2017

Dalej zostajemy przy 100% chenin blanc, ale znów zmieniamy siedlisko. Tym razem przenosimy się do regionu Olifants River, leżącego jeszcze na północ od Swartlandu (apelacja Citrusdal Mountain akurat graniczy z samym Swartlandem). Dolina ta, izolowana od bezpośredniego wpływu morskiego klimatu, jest sucha i bardzo gorąca – na tyle, że nie w każdym roku udaje się zebrać stąd owoce. Miejscowa gleba to często spotykany w RPA czerwony piasek, bogaty w związki żelaza. Fermentacja ma miejsce w beczkach (w większości o pojemności 400 l) i jak pozostałe pozycje, również to wino dojrzewa na osadzie przez 12 miesięcy.

W zasadzie po zapachu nie zgadłbym, że mamy do czynienia z chenin z takiego ciepłego miejsca. Mamy tutaj co prawda trochę słodkich jabłek i może nawet moreli, ale też mnóstwo soczystych cytryn, limonki, pomelo. Nos jest intensywny, ale bardzo świeży. Dopiero w ustach wino pokazuje więcej masy, miodowo-maślane ciało i sporą koncentrację, ale w końcówce znowu wychodzi cytrynowa kwasowość. Pięknie, świetnie dojrzałe wino, napięte i naprężone. Znakomite (93/100).

Alheit Vineyards Magnetic Noath Citrusdal Mountain 2017

Nadal zostajemy w tej samej apelacji i przy czystym chenin blanc, ale tutaj mamy wyżej położoną winnicę (520 m n.p.m.), która składa się z dwóch działek nasadzonych odpowiednio w 1981 i 1984 roku i łącznie obejmuje 2,8 ha. Podobnie jak u poprzednika winorośle rosną na piaszczystej, czerwonej glebie. Fermentacja tutaj odbywa się w cementowych jajach oraz dużych beczkach (dalej 12 miesięcy dojrzewania na osadzie). Zdaniem Chrisa to jedno z jego najbardziej perspektywicznych siedlisk.

Fantastycznie czysty, cytrusowy aromat, pełen soku z cytryn i limonki, oraz ich skórek. Również w ustach wino jest świeżutkie, mocno cytrynowe, ale z dodatkiem wosku i odrobiny maślaności. Struktura jest świetnie wyciągnięta, a w finiszu mamy mnóstwo mineralności, skalistości i słoności. Coś wspaniałego, wyżyny ekspresji południowoafrykańskiego chenin. Arcydzieło- (95/100).

Alheit Vineyards Monument Sémillon Franschhoek 2017

Na koniec jeszcze raz zmieniamy region i tym razem również odmianę. Mamy tu bowiem sémillon z okolic starego hugenockiego miasteczka Franschhoek, gdzie znajdziemy dużo starych krzewów tej odmiany. Winnica leży na farmie La Colline, na wysokości 310-350 metrów, na południowych stokach masywu Dassenberg. Nasadzenia miały miejsce w 1936 roku, na granitowej glebie bogatej w kwarc. Wino fermentuje w dużych beczkach i dojrzewa na osadzie przez 18 miesięcy.

Oczywiście w przypadku sémillon owocowość jest już inna, bardziej obła, pełna gruszek, słodkich jabłek, pomarańczowej skórki i kwiatów. W ustach lekko utlenione, orzechowe, ale też z potężną kwasowością. Tutaj owoców jest już mniej, wino jest zbudowane na mineralnym kręgosłupie, trochę w swoim utleniającym się stylu przypomina sherry fino. Znakomite- (92/100).

To była ekscytująca podróż przez niuanse chenin blanc. Choć wina różniły się od siebie, to można było z łatwością doszukać się w nich precyzyjnej ręki Chrisa i Suzaan. Są oni wirtuozami tej odmiany.

Zobacz więcej naszych podróży