Thorne & Daughters – precyzja rodem z RPA

Udostępnij ten post

Po dwóch artykułach, w których opisywałem wizytę z winiarniach leżących w regionie Constantia (Klein Constantia i Groot Constantia), dzisiaj zapuszczamy się dalej w głąb RPA. Kolejnym producentem, którego co najważniejsze udało się nam osobiście spotkać był bowiem John Seccombe. Razem z żoną Tashą produkują oni swoje fantastyczne wina pod marką Thorne & Daughters z niesamowicie rozpiętego zestawu miejsc – od dalekiej północy Swartlandu, przez Worcester, Franschhoek, aż po Stellenbosch.

Jak pisałem już w artykule wprowadzającym do naszej podróży do RPA, wielu miejscowych producentów po prostu nie posiada swoich własnych winnic. Tak właśnie jest w przypadku małżeństwa Seccombe, którzy skupują owoce od kilku zaprzyjaźnionych winogrodników. John wspomniał, że nie jest to dla niego coś negatywnego, a nawet daje im to elastyczność której nie mają producenci bazujący na swoich winnicach. Często bowiem okazuje się, że jakiś producent może w danym roczniku sprzedać świetne owoce po dobrej cenie, z czego oczywiście korzystają. Również winifikacja odbywa się w wynajętej części winiarni Gabrielskloof nieopodal Bot River, gdzie właśnie miało miejsce nasze spotkanie.

Tasha i John poznali się na studiach w Stellenbosch, a po ich ukończeniu i wzięciu ślubu przeprowadzili się na kilka lat do Anglii. Wtedy jeszcze nie mieli nic wspólnego z winami, John bowiem pracował w firmie komputerowej, a potem również w restauracjach. W którymś jednak momencie zainteresował się winami na tyle, że ukończył enologię i zaczął pracować dla kilku winiarni, płynąc na fali zaczynającego się wówczas dynamicznie rozwijać angielskiego winiarstwa. Kolejnym krokiem były również staże zagraniczne, by w końcu w 2008 roku powrócić do ojczyzny.

Oczywiście, również tutaj nadal pracował w winiarskim biznesie, a w 2012 roku wraz z Tashą postanowili spróbować produkcji win pod własną marką. Same nazwy poszczególnych butelek nawiązują do oznaczenia winiarni jako Thorne & Daughters – jak bowiem zauważycie noszą one nazwy dziecięcych zabawek.

Produkcja małżeństwa nie jest duża, większość etykiet powstaje w ilościach kilku tysięcy, łącznie daje to niewiele ponad 20 tysięcy butelek na rocznik. Skupiają się głównie na winach białych, a sama winifikacja jest praktycznie naturalna i niskointerwencyjna. John często nie oddziela owoców od szypułek, wina dojrzewają w różnego rodzaju beczkach, a siarkowanie jest ograniczone do minimum. W efekcie powstają wina bardzo czyste, o chłodnym, niesamowicie mineralnym wyrazie, ale też dobrej koncentracji i ciele, eleganckie i rasowe.

Sam John jest zaś bardzo serdecznym i miłym facetem, który bardzo otwarcie opowiada o swoich winach. Gdy dodamy do tego hipnotyzujący, radiowy głos, to nic dziwnego, że kilka godzin w jego towarzystwie minęło nam praktycznie niezauważenie.

Wina od Thorne & Daughters nie są dostępne w Polsce. Do RPA podróżowaliśmy na własny koszt, degustacja była bezpłatna.

Thorne & Daughters Menagerie Chenin Blanc Methode Ancestrale 2021 (ok. 55 zł – podajemy ceny detaliczne tych win w RPA)

Tę butelkę spróbowaliśmy akurat w hotelu, a nie podczas spotkania z Johnem. Owoce chenin ze Swartlandu po krótkim kontakcie ze skórkami trafiły do beczek, gdzie rozpoczęła się fermentacja. Nim jednak się skończyła, wino przelano do butelek i zakapslowano, a po kilku miesiącach usunięto pozostały po fermentacji osad.

Bardzo energetyczne wino, pachnące mocno owocami – jabłkami i brzoskwiniami. W ustach o cytrynowej kwasowości, sprężyste, z długim orzeźwiającym finiszem. Idealne na upalny dzień, przynosi niesamowitą dawkę odświeżenia. Bardzo dobre+ (91/100).

Thorne & Daughters Tin Soldier 2022 (ok. 70 zł)

Tu mamy rzadko spotykaną odmianę semillon gris, będącą klonem semillon o różowej skórce. W zasadzie poza RPA nigdy się z nią nie spotkaliśmy. Winnica z której pochodzą owoce jest zlokalizowana w Swartlandzie na granitowej glebie i została zasadzona w 1964 roku. Połowa winogron jest macerowana przez 7 dni, po czym wino trafia do starych beczek. John opowiadał, że bardzo lubi macerować semillon gris, bo garbniki jakie powstają są przyjemnie zaokrąglone, soczyste.

Piękny, dojrzały, owocowy aromat w którym znajdziemy sporo pigwy, suszonych gruszek, ziół i trochę kwiatów. W ustach świetna mieszanka soczystego, słodkawego, gruszkowo-brzoskwiniowego owocu i wyraźnych nut słonych, umamicznych. Do tego mamy przyjemnie kremowe ciało, dobra koncentracja i rzeczywiście dość łagodne garbniki. Nieprzesadzone, eleganckie, w zasadzie tylko lekko macerowane wino. Znakomite- (92/100).

Thorne & Daughters Paper Kite Old Vine 2022 (ok. 75 zł)

Mamy tutaj owoce z tej samej winnicy, ale tym razem jest to głównie semillon blanc, z jedynie niewielkim udziałem gris. Wyciśnięciu podlegają całe kiście wraz z szypułkami, a następnie wino fermentuje w różnego rodzaju beczkach (dużych i małych, starych i nowych), a po fermentacji malolaktycznej dojrzewa w nowym, austriackim dębie.

Inne od poprzedniego, z owocowością idącą w kierunku poobijanych jabłek, gruszek, cytrynowej skórki. Do tego mamy trochą nut herbacianych i wosku. Na podniebieniu znajdziemy pomarańczową skórkę i sporo nut pieprznych, podobną do poprzednika maślaną fakturę, a w finiszu wyraźną, cytrusową kwasowość. Choć zwykle nie jestem fanem win z semillon, to tutaj doceniam klasę i jakość. Znakomite- (92/100).

Thorne & Daughters Cat’s Cradle Old Vine 2022 (ok. 75 zł)

Pozostajemy w Swartlandzie, ale przenosimy się na Paardeberg, tutejsze najsłynniejsze siedlisko. Owoce chenin blanc (bo tę odmianę mamy w butelce) pochodzą z winnicy o podłożu z rozkruszonego granitu. Wino dojrzewa w 600-litrowych, używanych beczkach, gdzie przechodzi też fermentację malolaktyczną.

Ze skupionym, bardzo precyzyjnym aromatem, w którym znajdziemy gruszki, brzoskwinie, ale też cytrynową skórkę i trochę wosku. Usta z jednej strony z mocną owocowością, z drugiej świetnie zbudowane, skoncentrowane, naprężone, ze stalowym rdzeniem. W długim finiszu wychodzi mnóstwo cytrynowej kwasowości i słonawej mineralności. Rewelacyjne wino, ale jeszcze niegotowe do picia, nie rozłożyło w pełni skrzydeł. Znakomite+ (94/100).

Thorne & Daughters Rocking Horse 2022 (ok. 60 zł)

„Konik na biegunach” to tak zwany Cape Blend, a więc coraz popularniejszy w RPA kupaż różnych odmian. Skład jest dość skomplikowany i różni się w zależności od rocznika, tym razem mamy tutaj 35% semillon (z aluwialnych gleb we Franschhoek), 28% roussanne (z granitowego Paarderberu), 14% chenin blanc (również z Paarderberu), 13% chardonnay (z położonego aż 170 km w głąb lądu Płaskowyżu Ceres) i 10% clairette (z okolic Worchester). Owoce są wyciskane wraz z szypułkami, po czym dojrzewają w różnego rodzaju beczkach, każda odmiana osobno. Ustalenie finalnego blendu następuje przed samym zabutelkowaniem.

Nos jest piękny, pełen nut kwiatowych, ale też białych brzoskwiń, fenelu, białego pieprzu. Usta niesamowicie złożone i wielowarstwowe. Z owoców dominują gruszki i mirabelki, kwasowość jest solidna (choć nie najwyższa), idąca w kierunku cytrusów, ale w końcówce pojawiają się przyprawy, pieprz, trochę akcentów słonych. Do tego wino jest lekko maślane, ładnie skoncentrowane, sycące. Piękne, choć młodziutkie. Arcydzieło- (95/100).

Thorne & Daughters Snake & Ladders 2022 (ok. 75 zł)

Ostatnie spróbowane białe wino to sauvignon blanc z położonego na północy Swartlandu, suchego i gorącego regionu Olifantsrivier. Owoce są wyciskane z szypułkami, fermentacja ma miejsce w 225-litrowych beczkach, a wino dojrzewa na osadzie ok. 10 miesięcy.

Dość nietypowy sauvignon, bo o pełnej strukturze i wysokim alkoholu (14,5%) – to wpływ gorącego terroir. Dlatego zarówno od strony aromatycznej jak i smakowej wino ma sporo nut kremowych, śmietankowych, woskowych. Koncentracja jest imponująca, ale co jeszcze bardziej zaskakujące, nadąża za nią kwasowość (technicznie ponad 7 g), która sprawia, że w ogólnym rozrachunku wino jest świetnie zbalansowane i soczyste. Jestem ciekaw jak się rozwinie za 4-5 lat. Znakomite+ (94/100).

Thorne & Daughters Wander’s Heart 2021 (ok. 60 zł)

Jedyne czerwone wino to znów mieszanka kilku odmian – można by powiedzieć kupaż rodański. Mamy tu bowiem 46% syrah z łupkowej gleby w Overbergu i Breedekloof, 32% grenache z Breedekloof, 18% mourvedre z Bot River (żwir i glina) oraz 4% carignan z Breedekloof, ale z bardziej skalistego podłoża. Mniej więcej 60% winogron nie jest odszypułkowywanych, a dojrzewanie ma miejsce przez 9 miesięcy w beczkach.

Wino jest pełne dojrzałych, czerwonych owoców, głównie malin, truskawek i czereśni, do tego pojawiają się też pieprz i zioła. Całość delikatnie słodkawa, ale z dobrą soczystością i koncentracją. W końcówce do głosu dochodzą też przyjemnie żywe, drobne garbniki. Hedonistyczne wino, a przy tym z bardzo dobrze wtopionym alkoholem (czego czasem brakuje winom znad Rodanu). Znakomite (93/100).

Autorytatywnie mogę powiedzieć, że wina od Thorne & Daughters to dla mnie absolutna czołówka winiarstwa z RPA. Takiej precyzji, złożoności, wyważenia, a jednocześnie świeżości mogłoby pozazdrościć wielu producentów z naszej części globu.

W RPA odwiedziliśmy również:

Zobacz więcej naszych podróży