Primitivo – ukochane wino Polaków. Raport prosto z Apulii

Udostępnij ten post

Zjawiska popularności primitivo wśród polskich konsumentów nie można zignorować, zabić śmiechem czy też biernie-agresywnie pominąć kompletnym milczeniem. Każdy supermarket ma ponad 10 pozycji, w tym kilka z dodatkiem podsuszanych gron – appassimento. Dużo cukru, dużo alkoholu – moce wina. Skoro więc byliśmy w Apulii na samym włoskim obcasie, to Enostrada też pochyla się nad tym polskim fenomenem i dziś degustujemy primitivo będąc w samej jaskini lwa.

W Bari przetestowałem primitivo z wyższej marketowej półki, czyli 10+ EUR. Okazuje się, że te 10 EUR to nierzadko dopiero „entry level” u niektórych producentów. Ceny rosną i w Polsce, i we Włoszech. W Leclercu, na warszawskim Ursynowie, za mniej niż 40 PLN w zasadzie nie ma po co sięgać na apulijską półkę. Coś z tych butelek opiszę w którymś z kolejnych odcinków, a dziś zapraszam znowu do Bari.

Primitivo to włoska nazwa na oryginalnie chorwacką odmianę tribidrag (w USA znaną jako zinfandel). Wcześnie dojrzewa, szybko akumuluje cukier, ma małą kwasowość. Co z tym idzie daje „grube”, słodkawe, wysokoalkoholowe wina. W przeszłości były one eksportowane na północ Włoch, aby dodawać ciała tamtejszym „cienkuszom”, nierzadko nawet Amarone. W skrócie – Apulia była rezerwuarem tanich, dobrze zbudowanych win o dosyć niskiej jakości.

Primitivo padło ofiarą polityki EU z lat 90-tych, aby karczować winnice w takich właśnie wysokoplennych i niskojakościowych regionach. Bardzo dużo starych krzewów zostało bezpowrotnie straconych, gdyż duzi plantatorzy woleli wziąć środki za rezygnację z działek dających niskie zbiory, a przy tym zachować wysokowydajne młode winnice do masowej produkcji wina czy winopochodnych alkoholi. Dziś winiarstwo Apulii się zmienia i jakościowi producenci zaczynają w końcu dochodzić do głosu. Nawet spółdzielnie (co zobaczymy w dzisiejszej degustacji) są już bardzo świadome nowych zapotrzebowań współczesnych konsumentów. Region powoli się budzi.

Lirica Primitivo di Manduria DOC 2020, Produttori di Manduria (Le Barbatelle, 74 PLN)

Konsorcjum powstało pod koniec lat 20 XX w. i dziś zajmuje 900 ha winnic. Stawiają bardzo na zrównoważony rozwój i współpracują w tym celu z Uniwersytetem z Bari. Chwalą się też dużą ilością certyfikatów w tym względzie. Portfolio obejmuje aż 19 etykiet (między innymi verdecę Alice o której pisałem w jednym z poprzednich odcinków).

Lirica to 100% primitvo. Fermentacja przebiega w temperaturze maksymalnie 25 C i wino dojrzewa 6 miesięcy (nie mamy informacji w jakich zbiornikach).

Rubinowy, głęboki, elegancki kolor. Nos jest przyjemnie intensywny i pełen ciemnego owocu (śliwek i jagód) – dojrzały, słodkawy, ale nie pozbawiony świeżości. Pojawiają się też aromaty soku z czarnej porzeczki. W ustach jest trochę dżemowe, ze średnią kwasowością. Alkohol dobrze ukrył się za tym gęstym, słodkawym, dojrzałym śliwkowym (ciemne i czerwone) owocem. Tanina jest całkiem drobna, dojrzała i miła. Super pijalne, „soczkowe” z owocem wysuniętym na przód. Średniej długości końcówka. Jest całkiem zrównoważone, aczkolwiek w wiadomym stylu. 87/100

Talo Primitivo di Manduria DOP 2022, Cantine San Marzano (cena we Włoszech, 12 EUR)

To spółdzielnia 19 winogordników założona w 1962 roku w San Marzano w Mandurii. Przez wiele lat sprzedawali wino innym dystrybutorom i producentom. Od 1996 roku butelkują już pod swoją marką. W portfolio figuruje około 40 etykiet. Linia Talo jest jedną z najwyższych. Na to primitivo grona są zbierane z działek sąsiadujących z morzem. Wino fermentowane jest przy użyciu przemysłowych drożdży z 10 dniową maceracją i dojrzewa we francuskim i amerykańskim dębie przez 6 miesięcy.

Bardzo ciemny, gęsty, piękny rubinowy kolor. W zapachu na pierwszy plan wybijają się ciemne śliwki i słodkie suszone śliwki kalifornijskie. Do tego dochodzą jagody i jeżyny. Owoc jest słodkawy, dojrzały i przyjemny. Pojawia się trochę aromatów kawy i czekolady, trochę też niestety alkoholu. Kwasowość jest żwawa, średnia (+) i wino jest przyjemnie wytrawne, bez żadnych dżemowych wycieczek. Tanina jest drobna i dobra. Z owoców wyczuwamy śliwki (ciemne i czerwone), czereśnie, a także wiśnie. Końcówka średniej (+) długości daje miłe wrażenia, choć jest lekko rozwodniona. Dobre, rasowe. 88/100

Uno di Noi Primitivo Salento IGT 2021, Tenuta Macchiarola (cena we Włoszech, 18 EUR)

Winnicę opisywałem w poprzednim odcinku gdzie parowałem ich wino ze szczepu verdeca do orecchiette con le cime di rapa. Mamy do czynienia z bardzo małym i nisko-interwencyjnym winiarzem. Ta etykieta to 100% primitivo z najlepszych siedlisk winnicy. Grona są odszypułkowane i następuje fermentacja przy użyciu naturalnie występujących w winnicy drożdży i 20 dniowa maceracja. Wino dojrzewa około roku w betonowych kadziach. Produkcja obejmuje około 2000 butelek i tylko w najlepszych rocznikach.

Głęboki rubin wpadający w czerń kolor. Jaśniejszy śliwkowego koloru brzeg. Nos jest mocny, pełen dojrzałego, lekko macerowanego owocu – śliwek, czereśni i jagód. Pojawia się też słodkawa suszona śliwka, aromaty nalewki śliwkowo-czereśniowej i przypraw (cynamon). W ustach spotykamy, świetną wysoką kwasowość i żywą, młodą, lekko szczypiącą taninę. Wino jest świeże i ma znakomitą strukturę wraz z długim finiszem. Jest wytrawne, ale śliwkowo-czereśniowy owoc jest gęsty i dojrzały. Do tego dochodzą delikatne nuty przyprawowe. Takie primitivo mógłbym pić częściej. Świetna rzecz. 91/100

Nawet po winach w okolicach 10 EUR od dużych spółdzielczych producentów widzimy, że przesuwamy się do przodu na jakościowej skali. Ja jednak chciałbym widzieć dużo więcej takich producentów jak Tenuta Macchiarola. Przy tym klimacie uprawa bez pestycydów, siarki itp. naprawdę jest dużo łatwiejsza, niż w przypadku wilgotnych europejskich regionów takich jak Rias Baixas czy Pays Nantais. A więc czekam na więcej nautralsów z Salento czy Mandurii.

Po primitivo z Apulii sięgam okazjonalnie, ale od dziś będę mu się baczniej przyglądał.

Do następnego!

W