Bari – antyteza stereotypu południowych Włoch

Udostępnij ten post

Zgodnie z obietnicą zabieramy Was do stolicy Apulii („obcasa włoskiego buta”) – Bari. Bari nie jest jakimś prowincjonalnym miasteczkiem. To 300-tysięczna metropolia z własnym, bardzo dobrym lotniskiem, świetną komunikacją szynową i autobusową. Na głównych ulicach handlowych marki takie jak Prada, Gucci czy Louis Vuitton błyszczą swoimi witrynami zupełnie jak w Mediolanie czy Rzymie. Kawiarnie i bary kipią życiem, a stare miasto to nie dwie uliczki na krzyż. Promenada i port też robią wrażenie. Jedziemy!

Wiem, że narażę się wyznawcom stolicy Kampanii, ale tak jak pisałem w tekście opisującym moje wrażeniaNeapol to jest miejsce z kategorii kochaj albo rzuć. Dla mnie zdecydowanie to drugie. Nic mi się tam nie spina, oprócz dziwnych tatuaży za uszami kelnerów, kucharzy, robotników… Bari to inna para kaloszy. Miasto położone tak samo na południu, ale nad Adriatykiem. Jest czyściutkie, spokojne, megaprzyjazne, pełne biegaczy (o każdej porze dnia i wieczoru armia ludzi biega po tutejszych ulicach) i bardzo uśmiechniętych mieszkańców. W tym miejscu mamy południowy włoski styl – prosty street food, domowe makarony robione na ulicy, niskie ceny, ale wszystko to bez tego mafijno-brudnego neapolitańskiego klimatu. Nie spotkacie też tam samochodów na podkarpackich rejestracjach😉

Stare miasto położone jest na cypelku i jest pełne krętych wąskich uliczek, w większości przeznaczonych tylko dla pieszych i dla skuterów. Nowa część centrum Bari swoim urbanistycznym ułożeniem jako żywo przypomina Barcelonę gdzie ulice są prostopadłe i miasto tworzy siatkę idealnych kwadratów. Do tego podobnie jak w przypadku stolicy Katalonii mamy też ulice diagonalne.

Dam Wam kilka drobnych podpowiedzi – gdzie coś zjeść, wypić wino i zrobić zakupy. Zabytki – bazylikę Św. Mikołaja, grobowiec Bony Sforzy, czy normandzki (z czasów krucjat) zamek ogarniecie sobie sami😊 Natomiast jeśli chodzi o wycieczki do Alberobello (na zdjęciach) czy Matery, to autobusy odjeżdżają za dworcem Bari Centrale i tam też w kawiarni kupicie bilety.

Orechiette jest tutejszym apulijskim tradycyjnym makaronem. To swoiste dyski, czyli lekko wklęsłe krążki makaronowego ciasta, których nazwa „małe uszy” wywodzi się właśnie od ich kształtu. Możecie dostać makaron pszenny, z palonej pszenicy i też kolorowany naturalnymi barwnikami. Najlepiej przejść się na ulicę Arco Basso (koło zamku) gdzie wyrabia się go na miejscu! Zobaczycie wystawione stragany i kobiety które wałkują ręcznie ciasto i kroją je na pojedyncze „uszka”. Jest to z jednej strony mega-turystyczne, ale z drugiej super-autentyczne. Dwa w jednym. Oprócz pasty kupicie tam wspaniałe suszone pomidory, a co najlepsze 500 g orechiette kosztuje 2.5 EUR, a za 1 kg pomidorów zapłacicie 8 EUR. Nawet jeśli nie zamierzacie gotować na miejscu, albo przywozić makaronu do Polski musicie tam zajrzeć. Klasyczny przepis na orechiette z cime di rape, czyli rzepą brokułową postaram się zamieścić w kolejnych odcinkach.

Południe Włoch słynie z pysznych ciast i ciasteczek, więc oczywiście w Bari znajdziecie mnóstwo cukierni i kawiarni. Apulia ma swoje dwa słynne desery. Pasticiotto z Lecce i Sporcamuss z Bari.

Pasticiotto to deser zrobiony z kruchego ciasta wypełniony nadzieniem budyniowym o różnych smakach. Klasyczne obejmują dodatek czarnej wiśni, migdałów i cytryny, czekolady czy też pistacji. Ciastka są wielkości zaciśniętej pięści nastolatka i naprawdę można się taką jedną porcją najeść – 1 sztuka z espresso robi śniadanie. Polecam spróbować te przygotowywane w Martinucci Laboratory, wypasionej kawiarni na Piazza Mercantile 80, pasticiotto są tam topowe. Tak jak w całym Bari nie trzeba przejmować się cenami, bo za ciastko zapłacicie 2 EUR do stolika (1,80 na wynos).

Sporcamuss to ciasto francuskie wypełnione wylewającym się budyniowym kremem i posypane cukrem pudrem. Koniecznie spróbujcie w kawiarni Antica gelateria Gentile (Piazza Federico Il de Svevia 33), 3,5 EUR.

To co jest obowiązkowe do zaliczenia w kwestii ulicznego jedzenia, to chipsy z polenty. Znajdziecie w kilku miejscach miasta stoiska z garami wrzącego oleju i wielkimi blokami polenty. Jest ona krojona w kształt prostokątnych plastrów i smażona w głębokim tłuszczu kilka minut aż będzie chrupka, ale nie przypalona. Spora torebka polenty kosztuje 2-3 EUR do tego małe Peroni 1,5 EUR i można spokojnie doładować kalorie na koniec wieczoru.

Będąc w Bari musicie koniecznie zjeść tradycyjną, lokalną focaccię. Ten drożdżowy placek robi się tutaj z dodatkiem semoliny i gotowanych ziemniaków, a wypieka się go z pomidorami i oliwkami. Jest z jednej stronny chrupki, a z drugiej mięsisty i najlepiej zjeść go prosto z pieca. Do najlepszych piekarni ustawiają się kolejki lokalsów. Polecam Panificio Santa Rita (Strada dei Dottula 8). Gorący placek krojony jest na ćwiartki i pakowany w papierowe torebki. Za takie pyszności zapłacicie 3,50 EUR. Gdybyście poczuli nagły głód, to będąc po drugiej stronie starego miasta wpadnijcie w tym samym celu do Panificio Fiore (Strada Palazzo di Citta 38)

Generalnie z winem w Bari nie ma problemu. Każdy market w centrum ma naprawdę fajną selekcję i do 20 EUR jest w czym wybierać. Odwiedzając sieć spożywczą Dodeca (kilka sklepów w centrum) macie gwarancję, że nie wyjdziecie z pustymi rękoma. A dodatkowo zaopatrzycie się w sery, wędliny i inne produkty delikatesowej jakości.

Winne sklepy specjalistyczne jak np. świetny Land of Wines (Via Argiro 22) dysponują już imponującym (aczkolwiek bezpiecznym) wyborem win z Włoch i nie tylko. Jak chcecie odwiedzić dobry winebar, nakierowany na naturalsy (ale nie ortodoksyjny) to polecam Mostofiore przy Via Roberto da Bari 128. Wina na półkach w cenie „na wynos”, a do stolika musicie dołożyć 10 EUR dla Szampana i Franciacorty, 7 EUR dla białych i różowych i 6 EUR dla czerwieni. Kompetentna obsługa, bardzo duży wybór, a do tego całkiem sporo przekąsek. Dobry adres.

Bari to bezpretensjonalne, superprzyjazne, i czyste miasto. Wszędzie jest blisko. Jasny podział na stare miasto i część handlową też bardzo ułatwia organizację czasu i wycieczek. Kolejnym atutem są umiarkowane ceny i niezbyt dużo turystów, szczególnie o tej porze roku. Na kulinarne i winne wrażenie zapraszam do kolejnych odcinków!

Do następnego!

W

Zobacz więcej naszych podróży