Kilka butelek z oferty Vinissimo
Nasza winna pasja ściga nas wszędzie tam, gdzie się pojawiamy. Nawet, gdy aby podładować akumulatory, udaliśmy się na weekendowy wypad do Torunia i Hotelu Głęboczek, okazało się, że podczas naszego pobytu będzie miała miejsce mała degustacja win z portfolio importera specjalizującego się głównie w segmencie HoReCa – Vinissimo (który niedawno przejął też skupiającego się na winach z Nowego Świata Wines United). Oczywiście nie mogliśmy przejść obok takiej okazji obojętnie i z przyjemnością spróbowaliśmy kilku prezentowanych tego dnia win.
Jako pierwszy do kieliszków trafił musiak – La Vida al Camp Cava Brut Reserva Rose 2013. W składzie znajduje się 45% Macabeo, 45% Xarel-lo i 10% Trepat, a całość przez 18 miesięcy dojrzewał na osadzie. Wino jest stosunkowo proste, utrzymane w ożywczym, owocowym stylu spod znaku jabłek i soczystych cytryn. Nie szukajcie tu nadmiernej złożoności, aromatów drożdżowych, czy chlebowych. To raczej butelka nadająca się na aperitif, niż do łączenia jej z jedzeniem. Dobre.
Z prowadzącym degustację Szymonem Gocem odbyliśmy ciekawą rozmowę na temat nowych trendów w winifikacji Albariño. Zgodziliśmy się, że pakowanie tej odmiany do beczek (czego próbuje coraz większa ilość producentów) mija się z celem, gdyż wina staje się anonimowe i tracą swój mineralnych, kwaskowy charakter. Na szczęście uniknął tego Pazo Señorans Rías Baixas Albariño 2015, pochodzący z winiarni uchodzącej za jedną z najlepszych w regionie. Wino jest surowe, od pierwszej chwili czuć potężną dawkę mineralności. Do tego mamy nieco kwaskowych jabłek i cytryn. Finisz jest delikatnie słony, bardzo długi, utrzymujący się do kilku minut po przełknięciu wina. Wzorzec Albariño, tak właśnie smakować powinny butelki z tej apelacji. Warto szukać tej pozycji w kartach warszawskich restauracji. Bardzo dobre.
W porównaniu z poprzednikiem słabiej wypadło Verdeal Rueda Verdejo 2015. Odmiana bywa porównywana do Sauvignon Blanc, jest podobnie aromatyczna, tropikalna, lekka i świeża. Niestety jak wiele apelacji, które w pewnym momencie przeżyły szybki, bardzo dynamiczny wzrost popularności, obecnie Rueda musi zmagać się w problemem produkcji masy anonimowych, rozwodnionych butelek. Zapach jest stosunkowo łagodny, z nutami świeżych jabłek i gruszek. W smaku udajemy się bardziej w stronę tropików. Zachowana kwasowość sprawia, że mamy tu dużo orzeźwienia i świeżości, choć całość jest delikatnie rozczarowująca (może Albariño zbyt rozbudziło nasze oczekiwania). Dobre+.
Nie przepadamy za białymi winami, które są starzone w beczkach, a białe Riojy to najczęściej emblematyczne przykłady takiego stylu (choć zdarzają się perełki jak choćby Viña Tondonia od Bodegas López de Heredia). Viña el Flako Rioja 2014 to 70% Viury (Macabeo) uzupełnionej o Malvasię. Winogrona pochodzą ze starych, nawet 75-letnich krzewów. Fermentacja odbywa się w beczkach z francuskiego drewna, gdzie następnie przez pół roku wino dojrzewa na osadzie. W tym momencie jest jeszcze zdecydowanie za młode i waniliowa beczka zupełnie nie jest zintegrowana. Do tego pojawiają się akcenty wędzonych śliwek, pistacji i lakieru do paznokci. Wydaje się mieć potencjał, ale na razie trzeba je na 2-3 lata odłożyć na półkę. Dobre-.
O wiele lepiej zaprezentował się czerwony przedstawiciel Riojy. Señoro de P.Peciña Rioja Reserva 2009 to butelka wyprodukowana w tradycyjnym stylu (o różnicach pomiędzy stylem nowoczesnym, a tradycyjnym możecie przeczytać tutaj). Tempranillo, które stanowi dominujący element kupażu zostało uzupełnione o 3% Graciano i 2% Garnachy. Zapach przywodzi na myśl śliwki zatopione w waniliowym budyniu. W ustach za to dość świeże, ze świetną koncentracją i wyczuwalną kwasowością. Nie jest zbyt ciężkie, ładnie łapie owocową soczystość. Ma przed sobą jeszcze kilka dobrych lat rozwoju, ale już teraz sprawia po prostu mnóstwo frajdy. Bardzo dobre-.
Największe wrażenie tego wieczoru zrobiła za to kolejna butelka – Clos Figueras Serras del Priorat 2014. Ta winiarnia posiadająca kilkanaście hektarów w apelacji Priorat, uznawana jest za jedną z największych lokalnych gwiazd. Choć jest to najprostsza etykieta z portfolio Clos Figueras, to już ona pokazuje, że ta sława nie jest przesadzona. W składnie mamy Carignan, Grenache, Syrah oraz Caberneta Sauvignon. Całość po fermentacji w stalowych zbiornikach, przez 7 miesięcy dojrzewa w 500-litrowych francuskich beczkach. Wino pachnie bogactwem słodkich owoców (dojrzałe wiśni, śliwki) zmieszanych z nutami ziołowymi, dymnymi i ziemistymi. W smaku, tej owocowej koncentracji jest jeszcze więcej. Taniny są wyraźne, drapiące, bardzo żywe i stanowią dobry kontrapunkt dla owocowości, przez co wino zyskuje świeżość i werwę. Świetna pozycja, dająca możliwość zapoznania się z archetypem najsłynniejszej katalońskiej apelacji. Bardzo dobre+.
Idąc stopniowo w stronę win jeszcze cięższych sięgnęliśmy po Bodegas Lambuena Ribera del Duero Crianza 2011. Ponownie mamy tu Tempranillo (w regionie zwane Tinta del Pais) uzupełnione o 5% Merlota. Dojrzewanie odbywało się przez 15 miesięcy w amerykańskich beczkach. Nos ciemny, dymny, wędzony. Równie dużo beczki wyczuwalnej jest na podniebieniu, choć producentowi trzeba oddać, że jest ona dość dobrze wtopiona w materię wina. Niestety owocowość kryje się za nutami wołowego gulaszu, ziela angielskiego i przypraw. Garbniki są drobne, ładnie zaokrąglone. Całości brakuje jednak lekkości i soczystości, wino jest gęste, zbite i na dłuższą metę męczące. Dobre.
Jeśli ktoś chciałby poczuć jak smakuje skoncentrowana esencja Tempranillo może sięgnąć po Bodegas Divina Proporción Madremia Toro 2014. Po 9 miesiącach dojrzewania w beczkach, wino ma bardzo gęsty, podsmażony, śliwkowy owoc. Akcenty są podobnie rozłożone w smaku. Choć koncentracja jest poważna, to brakuje mu kwasowości i tanin. Narysowane konsekwentnie, stanowczą kreską, pomimo pewnej klasy jakoś do nas nie trafia. Dobre.
Nasz związek z winami z Hiszpanii można określić jako burzliwy. Od początkowej bezwarunkowej miłości, przez totalne zerwanie więzi po dzisiejsze ostrożne poznawanie się na nowo. Coraz częściej zdarza się na doceniać poważne, świetnie zrobione butelki z tego kraju i nie mamy wątpliwości, że Hiszpania jeszcze nie raz nas zaskoczy.