Zupa marchewkowa z rybnymi klopsikami i słoweńska biel
Jesień, a w zasadzie już wielkimi krokami zbliżająca się zima, skłania mnie do bardziej rozgrzewających posiłków. Wiem, wiem powtarzam się, ale jednak coś w tym jest. A że dodatkowo często szukam dań bezmięsnych, to dziś będzie kontynuacja tematu jesiennych zup, który zapoczątkowałem wpisem – Zupa dyniowa na nowo!. Co więc dziś zaproponuję? Pikantną marchewkową z klopsikami rybnymi.

Marchewkowy krem z rybnym dodatkiem
Ja wiem, powiecie, że krem marchewkowy to banał… tak, ale dajmy szansę tej kombinacji! W tym przepisie łączymy prostą zupę marchewkową (dajcie więcej dymki!!!) podkręconą tabasco z klopsikami rybnymi z patelni. Absolutnie jest to świetny miks.
Gwiazdą w tej zupie są proste, ależ jakże pyszne klopsiki rybne. Miksujemy rybę z namoczoną w mleku bułką oraz szczypiorkiem. Formujemy kuleczki, obtaczamy w mące i smażymy. Cały temat jest taki, aby użyć do tego ryby o zwartym mięsie – takiej jak żabnica czy miętus. Pomimo zmielenia pulpety będą miały charakterystyczny smak, trochę zbliżający się do białego mięsa.
Dokładny przepis znajdziecie pod linkiem:
Pairing
Mocno się zastanawiałem jakie wino wybrać. Oczywiście pierwszy etap selekcji to umiarkowana biel bez beczki. Złapać zarazem pikantność, słodycz marchewki i gęstość rybnego klopsika to niełatwa sprawa. Moje myśli krążyły wokół jakiegoś Mâcon (ale ten wybór wydał mi potem się zbyt kwasowy i szczupły) czy też może grauburgundera z cieplejszego Palatynatu (tego nie miałem w piwniczce i nie miałem jak kupić) – w końcu olśniło mnie. Otworzyłem znowu Słowenię. Eklektyczny blend pięciu szczepów z Brdy (rebuli, chardonnay, friulano, pinot bianco i pinot grigio) który maceruje się 4 godziny, fermentuje w stali i tam dojrzewa 5 miesięcy.

Kto jest producentem wina? To Ščurek– mocne nazwisko w Brdzie i posiadacz 22 ha winnic obsadzonych zarówno lokalnymi jak i międzynarodowymi szczepami. Jeśli myślicie, że po słoweńsku Ščurek to bardzo dobrze nam znany popielaty gryzoń to się grubo mylicie. A do rozwiązania tej zagadki oraz do poznania historii winnicy i portfolio producenta zapraszam do tekstu Kamili i Roberta, którzy odwiedzili winnicę:
A mój ostatni tekst o słoweńskich winach znajdziecie tutaj:
Zdegustowane wino
Strune Brda 2023, Ščurek (Słowenia, 14 EUR)


Złotawy, głęboki kolor. Zapach jest bardzo eklektyczny. Jabłka, brzoskwinie, konfitura z pigwy, jakiś rabarbar patelni. Intensywny, dobry. Kwasowość jest średnia plus a i smak całkiem wybujały. Ciało jest średnie. Miks żółtych owoców i koper włoski. Dużo szczypiącej mineralności z jednej strony a z drugiej pewna krągłość. Gęściejsza końcówka, z lekką słodko-gorzkawą przyjemną nutą. Zrównoważone, dobrze zrobione, ale nie ekscytujące. 88/100

Wino nie powiem, że mnie rozczarowało, ale oczekiwałem jakiegoś może większego jakościowego akcentu. Było dobre i jak to się pisze na egzaminach „good quality”. Pairing jednak był w dziesiątkę, Tak, układanka, się gdzieś mega dopasowała. Cielistość i pikantność zupy z winem i jego budową i kwasowością, a także to że ryba mogła wybrzmieć nieprzytłoczona jakąś nachalną winną narracją. Czyli mamy gastronomiczne wino i zimowe rozgrzewające danie. Idę po dokładkę!
Do następnego!
W.