Czeskie wina – nowe otwarcie

Udostępnij ten post

Oczywiście nie jest tak, że nie pijam czeskich win. W zasadzie całkiem regularnie wśród spróbowanych przez mnie butelek znajdziecie te od południowych sąsiadów. Co więcej, niemal każdego roku uczestniczę w jakimś czeskim festiwalu winiarskim. Jednak do tej pory (już wiem, że niesłusznie) skupiałem się na przedstawicielach tamtejszego naturalnego nurtu. Tymczasem masterclass, w którym miałem okazję wziąć udział w czasie Warsaw Wine Experience, pokazał mi, że spory potencjał drzemie również w producentach bardziej klasycznych.

Jak w wielu miejscach w Europie, również na teren dzisiejszych Czech, winorośle prawdopodobnie przywieźli Rzymianie w III w. n. e. Garnizon w wojskowej osadzie Vindobona (z której wyewoluował Wiedeń) miał swoje najdalsze posterunki strażnicze na wzgórzach Palava, leżących w południowych Morawach, przy dzisiejszej granicy czesko-austriackiej i legioniści sadzili tutaj pierwsze winorośle. Badania archeologiczne na tym terenie ujawniły m.in. krótkie nożyki używane przez Rzymian do przycinania winorośli.

Pierwsze już pisane wzmianki dotyczące winogrodnictwa pojawiły się jednak dopiero w XI w., a największy rozwój w czasach średniowiecznych przypada na okres panowania w Czechach Karola IV Luksemburskiego (XIV w.). Król Czech nie tylko sam uchodził za miłośnika wina, ale po wybraniu w 1346 r. na cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego zadbał o rozwój czeskiej gospodarki. Karol IV nakazał również, aby każdy właściciel działki na wzgórzu o południowym nachyleniu w odlegości 3 mil od Pragi zasadził niewielką winnicę (0,28 ha powierzchni), a w przeciwnym wypadku ta ziemia miała mu zostać odebrana – jak widzicie w tamtych czasach winiarzem można było zostać nawet wbrew woli, z królewskiego rozkazu. Dodatkowo w okresie od października do kwietnia zakazał sprowadzania do Czech win z innych krajów, aby ułatwić sprzedaż miejscowej produkcji.

Kolejne wieki nie były już dla Czech tak łaskawe, gdyż kraj stał się terenem regularnie dotykanym przez wyniszczające wojny, od wojen husycki, aż po wojnę 30-letnią. Oczywiście winiarstwo nadal istniało, ale jednak nie odgrywało jakieś istotniejszej roli – w końcu nie bez przyczyny Czechy kojarzone są już od dawna z piwem. Największy spadek upraw przypadał na lata 30-te XX wieku, gdzie w całym kraju pozostało niecałe 4 tys. ha winnic. I choć w czasach komunizmu ten areał powiększył się nawet 4-krotnie, to jakość miejscowych wyrobów pozostawiała wiele do życzenia. Dopiero po 1990 roku wraz z nastaniem kapitalizmu rynek winiarski rzeczywiście przyspieszył, a znów od początku XXI w. wyraźnie polepszyła się też sama jakość czeskich win.

Na koniec 2023 r. w całym kraju można było znaleźć ok. 17,5 tys. ha winnic. To całkiem sporo, ale wciąż trzy razy mniej niż w sąsiedniej Austrii. Kraj jest podzielony na dwa duże regiony winiarskie – Morawy i Czechy, przy czym to ten pierwszy wyraźnie dominuje. Na Morawach znajdziemy bowiem aż 96% czeskich winnic.

Jeśli chodzi o uprawiane odmiany, to najwięcej nasadzeń przypada na szczepy typowe dla Europy Środkowej: grüner veltlinera (lokalnie nazywanego veltlínske zelené), müller-thurgau, rieslinga i welschrieslinga jeśli chodzi o biele i blaufränkischa (frankovka) oraz st. laurenta gdy mówimy o czerwieniach. Coraz liczniej reprezentowane są również odmiany międzynarodowe, zwłaszcza te burgundzkie – pinoty oraz chardonnay, ale i rosnący w siłę sauvignon blanc. Na Morawach, zwłaszcza na wzgórzach Palavy popularnością cieszy się również powstała w 1953 roku lokalna krzyżówka müller-thurgau i gewürztraminera o nazwie nawiązującej do miejsca pochodzenia – pálava.

Białe wina stanowią ok. 70% całej produkcji. Oprócz win wytrawnych w Czechach silny jest dalej segment win z cukrem resztkowym, głównie półwytrawnych i półsłodkich. Około 30% butelek jest wypijanych na miejscu w kraju, zresztą Czesi wypijają rocznie słuszne 16 litrów wina na osobę, co jednak i tak jest ledwie kroplą w morzu spożywanego piwa (146 litrów na osobę).

Degustacja prowadzona była przez Klarę Kollárovą, która posiada tytuł narodowej czeskiej sommelierki w Národní vinařské centrum w Valticach.

Podaję orientacyjne ceny tych win w Czechach w przeliczeniu na złote, abyście mogli też odnieść do nich ocenę. Osobiście muszę powiedzieć, że ogólnie wina te są bardzo uczciwie wycenione.

Vinarstvi Válka MuAu Pet-Nat 2024 (57 zł)

Rozpoczęliśmy od wina musującego powstające z odmian aurelius i muscat. Ten pierwszy to powstała w Czechach krzyżówka neuburgera i rieslinga. Owoce były macerowane przez 12 godzin, fermentacja miała miejsce w stalowych zbiornikach i przed jej zakończeniem wino trafiło do butelek bez siarkowania.

Ma bardzo ładny, owocowy i lekko kwiatowy zapach. Można wyróżnić kwaskowe jabłka, cytryny i odrobinę słodszych gruszek. W ustach z wysoką, odświeżającą kwasowością, może nawet trochę za zieloną – ale w takim typie wina to mniej przeszkadza. W smaku znajdziemy znów jabłka, ale też grejpfrutową goryczkę. Całość smaczna, apetyczna, świetna nie tylko na upalne dni. Bardzo dobre (90/100).

Vino J. Stávek Bila Frankovka 2024 (50 zł)

To była ciekawostka, bo chyba nigdy do tej pory nie próbowałem blaufränkischa winifikowanego na biało. Zresztą nie jestem fanem takich eksperymentów, ale tym razem wino mnie zaskoczyło. Sam producent ma całkiem solidną historię, bo rodzina zaczęła produkować wina jeszcze pod koniec XIX wieku, obecnie zaś zajmuje się tym piąte pokolenie. W Polsce importuje ich Vinobar.pl z Łodzi.

Zapach jest intensywny, może nawet o ton za mocny, bo wpada w oranżadowe klimaty. Soczyste jabłka i skórka cytrynowa mieszają się z nutami białych kwiatów. Na podniebieniu bardzo żywe i świeże, z chrupkim, jabłkowym owocem i długim, kwaskowym finiszem. Nie jest to wino jakoś złożone, ale ma super energię. Dobre+ (88/100).

Fabig Soul Stará Hora Sauvignon Blanc 2023 (62 zł)

Roman Fabio uchodzi w kraju ze jednego z najlepszych specjalistów od sauvignon blanc. Ten egzemplarz pochodzi z winnicy w miasteczku Hustopeče, na południowy-wschód od Brna. Znajdziemy tutaj dość luźną, piaszczystą glebę, nie zatrzymującą wody i składników odżywczych, przez co korzenie winorośli są zmuszone szukać jej w głębiej leżących warstwach. Po dobie w kontakcie ze skórami wino trafiło głównie do stali, ale ok. 10% dojrzewało w starej, dużej beczce – całość przez 11 miesięcy na osadzie.

Aromatycznie jest bardzo typowe dla odmiany – marakuja, agrest, zielona trawa. Ale już w ustach mamy zaskakująco przyjemną koncentrację i maślano-woskowe ciało (od dojrzewania na osadzie). Do tego należy dodać zaznaczoną kwasowość i świetny, pieprzny finisz. Eleganckie wino, pokazujące poważną twarz sauvignon blanc. Bardzo dobre+ (91/100).

Iwayini Riesling 2023 (55 zł)

Ta winnica z serca Palavy swoja niecodzienną nazwę wzięła od zuluskiego (tak, to nie pomyłka) słowa „wino”. Po prostu właściciel Martin Zůl zainteresował się językiem zulu z uwagi na podobnie brzmiące nazwisko. Owoce były wytłoczone bez wcześniejszego odszypułkowania, a część dodatkowo przez 6 miesięcy dojrzewała we francuskich beczkach.

Pachnie mocno i stanowczo – skórką cytryny, woskiem, ale i soczystymi morelami. W ustach 6 g cukru daje wrażenie przyjemnej krągłości i dobrze współgra z wysoką kwasowością, naturalną dla szczepu. Do tego wino ma dobrą koncentrację i końcówkę spod znaku orientalnych przypraw. Bardzo rasowy riesling, przypominający mi mocniej zbudowane wina z Palatynatu. Bardzo dobre (90/100).

Thaya Ryzlink rýnský 2023 (64 zł)

Thaya to spory producent, który posiada ponad 100 ha winnic w okoli Znojma. Ma tutaj też elegancki hotel. Tu mamy inny pomysł na odmianę, bo ten riesling dojrzewał w dużych 1000-litrowych beczkach przez kilka miesięcy.

Zapach jest mniej intensywny niż u poprzednika, bardziej przygaszony, ziołowo-kwiatowy. Zabrakło mi w nosie trochę mocniejszego owocu. W smaku też na pierwszym miejscu mamy zioła, a dopiero w tle zielone jabłka i grejpfruty. Ale za to wysoki kwas świetnie trzyma to wino w garści. Całość linearna, pionowa, idealna jako aperitif. Dobre+ (88/100).

Vinné sklepy Kutná hora Riesling 2024 (55 zł)

Ten dość znany producent reprezentuje czeski region winiarski, bo Kutná hora położona jest jakieś 20 kilometrów na południowy-wschód od Pragi. Jest to pierwsza winiarnia w kraju, która oficjalnie otrzymała biodynamiczny certyfikat Demeter (ale to też dlatego, że naturalni winiarze z Moraw nigdy nie przejmowali się certyfikatami). W tym winie fermentacja samoistnie zakończyła się na poziomie 27 g cukru resztkowego i zgodnie z zasadami minimalnej interwencji w takiej formie je zabutelkowano.

Niestety zabrakło mi w tym rieslingu balansu. Słodycz w postaci gruszek i dojrzałych brzoskwiń dominuje w ustach, a kwasowość choć mocna, to stoi trochę z boku. W zapachu mamy zaś sporo tropikalnych owoców, ale też nuty pigwowe i sienne. Może potrzebuje więcej czasu? Dobre (87/100).

Vinarstvi Pratelé Pavlova Naše Pálavinka 2024 (50 zł)

Przegląd trzech interpretacji pálavy zaczęliśmy od wersji najbardziej wytrawnej, mającej tylko 3 g cukru resztkowego i dojrzewającej 4 miesiące na osadzie. Producent jest niewielki, posiada jedynie 6 ha winnic.

Aromatyczny, przyprawowy nos, do którego dochodzą też gruszki, czerwone jabłka. Na podniebieniu lekko maślane, z mocniej zarysowaną, lekko tropikalną owocowością spod znaku moreli i mango. Kwasowość mogłaby być trochę wyższa, bo tutaj pojawia się ona dopiero w samej końcówce, ale i tak wino jest przyjemne. Dobre (87/100).

Vinarstvi Volarik Pálava U Venuše 2024 (47 zł)

Volarik to chyba obecnie najbardziej rozpoznawalny winiarz z okolic Mikulova (80 ha upraw), który w miejscowości ma też kilka hoteli, restauracji i winebarów. Ale przy tej skali działalności trzeba mu oddać, że dalej trzyma dobrą jakość swoich win. Tutaj mamy już półwytrawną wersję pálavy, z cukrem na poziomie 14,9 g i również wysokim alkoholem (14%).

Zapach jest świetny, lekko cukierkowy, pachnący różaną konfiturą, ale też gruszkami i przyprawami (kardamon i ziarna kolendry). Na podniebieniu cukier jest wyczuwalny, wino ma niemal kremową, maślaną fakturę, jest pełne gruszkowego owocu. Ale solidne 7,7 g kwasowości sprawia, że absolutnie nie jest to palava przesłodzona. Będzie się podobać nie tylko osobom, które z definicji preferują półwytrawne wina. Mi w stylu przypominała alzackie pinot gris i do podobnych zastosowań (np. kurczak duszony w śmietankowym sosie) bym ją widział. Dobre+ (88/100).

Vinarstvi Sv. Barbora Pálava 2023 (40 zł)

Producent pochodzi z pogranicza czesko-słowackiego, nazywanego Czeską Saharą z uwagi na suchy, ciepły klimat. Idziemy jeszcze wyżej w słodycz, bo tutaj mamy już 22,4 g cukru.

Najmniej ciekawa z trójki win z pálavy, bo zdominowana przez cukier, przez który nie za bardzo może się przebić jabłkowo-gruszkowy owoc. Wino jest proste, brakuje mi kwasowości, a również jeśli chodzi o długość, to jakoś bardzo szybko się kończy. Poprawne (84/100).

Vilavin Tramin červeny 2024 (50 zł)

Tramin červeny to oczywiście znany nam gewürztraminer. Tu mamy wersją z delikatnie podwyższonym cukrem resztkowym na poziomie 9 g. Wino dojrzewało na osadzie przez 4 miesiące.

Ciekawy zapach z nutami ziołowymi (pokrzywa) i przyprawowymi, ale też bardziej typowym aromatem liczi. Dopiero w ustach pojawia się więcej gruszkowego owocu, do tego płatki róży, słodkie morele i znów przyprawy. Wino ma dobrą koncentrację, a przy tym nie jest zbyt ciężkie, ani zbyt oklapłe. W zasadzie wszystko się z nim w tej stylistyce zgadza. Bardzo dobre- (89/100).

Viniarstvi MiQueen Tramin červeny 2023 (43 zł)

To zdecydowanie słodsza wersja, z cukrem na poziomie 40 g.

Wyraźnie słodki, wosko-miodowy nos z dodatkiem dojrzałych gruszek, moreli i brzoskwiń oraz nieodłącznych dla szczepu nut kwiatowych. Usta gęste, esencjonalne, kwiatowo-przyprawowe. Nie lubię tak słodkich traminerów, ale trzeba mu oddać, że ma w sobie pewną jakość. Poprawne+ (85/100).

Vinarstvi Škrobák Scarabeus Tramin 2022 (61 zł)

Producent swoja winnice posiada w miejscowości Čejkovice, historycznie słynącej z upraw traminera. Takiej wersji traminera z Czech się nie spodziewałem. Jest to bowiem wersja wytrawna, a dodatkowo dojrzewająca przez 12 miesięcy w dużej beczce z czeskiego dębu. W Polsce w ofercie Centrali piwnej.

Zapach jest jeszcze pod dyktando beczki, waniliowy, orzechowy, lekko przyprawowy. Ale już w ustach beczkach stanowi tylko ramę na której rozpięto jabłkową owocowość podrasowaną cynamonem, orzechami i pieprzem. Bardzo eleganckie wino, które jest też całkiem żywe mimo wysokiego alkoholu na poziomie 14%. Jedno z najciekawszych win degustacji. Bardzo dobre+ (91/100).

Karel Novotný Pinot Noir 2023

Ten producent pochodzi spod granicy ze Słowacją, z miasteczka Milotice. Owoce pochodzą z 13-letnich krzewów, fermentacja ma miejsce z dość wysokiej temperaturze (30oC), a później wino przez 12 miesięcy dojrzewa w beczkach (1/3 nowych).

Mało typowe jak na szczep dający zwykle zwiewne, owocowe wina. Tutaj ten pinot jest duszny, a owocowość podsuszana (wiśnie i czereśnie). W ustach kwiatowe, ale znów zamiast chrupkiego owocu mamy raczej matowe, suche garbniki. W gorącym roczniku winiarz chyba nie do końca sobie poradził. Dobre- (86/100).

Oulehla Śibenični Hora Pinot Noir 2021 (50 zł)

Wina od tego producenta miałem już okazję próbować, bo sprowadza je do Polski Zbyszek z Wino z Moraw. W tym przypadku po dość długiej, 3-tygodniowej maceracji wino dojrzewało w beczkach o pojemności 228 i 600 litrów aż do sierpnia 2025 roku.

W porównaniu do poprzednika to zdecydowanie lżejszy, kwiatowo-owocowo styl. Daje o sobie znać również dobrze użyta beczka pod postacią nut pieczonego mięsa, dymu i leśnej ściółki. W ustach podoba mi się wyraźna kwasowość i dominująca pomarańczowa skórka. Długie dojrzewanie w dębie sprawiło, że wyraźne obecne jest również umamiczne, orzechowe utlenienie. Dobre (87/100).

Skoupil Frankovka Grand Reserva 2022 (87 zł)

Wino dojrzewało w beczkach przez 24 miesiące.

W stylu przypomina mi mocniej zbudowane blaufränkische z Mittleburgenlandu. Owoc jest ciemny, śliwkowy, do tego mamy suszone wiśnie, igliwie i jagody, a także gruboziarnisty pieprz i zioła. Całość jest zbita, mało w tym winie przestrzeni, ale zrzucam to na karb młodego wieku. Solidna kwasowość daje mu podbudowę na kilka lat dojrzewania. Dobre+ (88/100).

Ten szybki przegląd tego bardziej klasycznego czeskiego winiarstwa pokazał mi, że chyba muszę się zainteresować nim bliżej. Bo choć serce bije mi jednak mocniej po stronie naturalnych Moraw, to spróbowane wina były naprawdę smaczne i warto by czasem było napisać dla Was do słychać u naszych południowych sąsiadów.