Białe Czerwone 2024, czyli festiwal polskich win

Udostępnij ten post

Po kilkuletniej przerwie w Warszawie wrócił duży festiwal poświęcony polskim winom. Podczas tegorocznej edycji Biało Czerwone we wnętrzu Fortecy Kręglickich można było spróbować win od – naprawdę imponującej liczby – 50 polskich winiarzy. Oczywiście nie mogło nas zabraknąć, dlatego dziś opowiemy Wam trochę o naszych znaleziskach.

Na początek kilka słów o organizacji samej imprezy. Duży plus należy się organizatorom za możliwość zakupu wina na miejscu, bezpośrednio od winiarzy. Nie na wszystkich festiwalach jest to możliwe, a tym razem wychodząc z Fortecy można było pod pachą wynieść kilka ulubionych win.

Niestety na minus oceniamy inną kwestię. Nigdzie na szeroko propagowanych w mediach społecznościowych zaproszeniach na festiwal nie pojawiła się informacja, że oprócz biletu wstępu konieczne będzie ponoszenie dodatkowych opłat u winiarzy za poszczególne wina. A jeśli taka informacja była (choć obaj z Wojtkiem naprawdę nigdzie jej nie widzieliśmy), to zdecydowanie nie była odpowiednio eksponowana.

Naszym zdaniem trochę to wypacza ideę takiego zamkniętego festiwalu, a poza tym prowadzi do dziwnych sytuacji, gdzie niektórzy winiarze opłaty pobierali, inni nie, niektórym nie działały terminale płatnicze, nie było jasne, czy płaci się również za minimalne próbki degustacyjne. Rodziło to niepotrzebny chaos i zamieszanie. A przecież można na odpowiednim poziomie cenowym ustalić sam bilet wejściowy i nie kombinować z dodatkowymi płatnościami. Takie podejście to zresztą standard na festiwalach w całej Europie.

Przy stolikach tych winiarzy spróbowaliśmy najciekawsze butelki:

Wina od Kamila Barczentewicza, Moderny i St. Vincent opisuje Wojtek.

Pewnie wiecie, że Krzysiek Fedorowicz z lubuskiej Winnicy Miłosz to mój ulubiony polski winiarz, którego odwiedzaliśmy wielokrotnie, a butelki piliśmy wprost nieskończoną ilość razy. To oczywiście nie przeszkadza, by przyjrzeć się najnowszym rocznikom Krzyśka i jego kolejnym pomysłom, bo tych nigdy mu nie brakuje.

Miłosz Pet-Nat Zweigelt 2019 (88/100) to lekki musiak w różowym wydaniu, smakujący świeżymi owocami, malinami, truskawkami. Przyjemnie soczysty, kwaskowy, idealny na lato.

Poważniejsze są wina z serii Gempler Sekt, z których każde przychodzi drugą fermentację w butelce (klasyczna metoda). Miłosz Gempler Sekt Orange 2022 (91/100) to ziołowo-herbaciany miks pinot blanc i traminera (10%), wino z konkretnym ciałem i wyczuwalnymi garbnikami. Przypomina mi trochę musiaki Petra Koraba, a to moim zdaniem duży komplement.

Ciekawie prezentuje się również Miłosz Gempler Sekt Pinot Noir 2021 (90/100). To musująca czerwień, gdzie wino bazowe spędziło rok w beczce, a po zabutelkowaniu i dodaniu drożdży dojrzewanie na osadzie trwało 9 miesięcy. Mamy tu dużo wiśniowego owocu, trochę kwiatów i wyraźną ziemistość oraz pieprzność. Czuć, że wino bazowe było świetnej jakości, a bąbelki tylko dodały mu energii i życia.

Spróbowaliśmy też kilku spokojnych pozycji. Miłosz Pandemiczna Pomarańcza 2023 (89/100) to ten sam kupaż co przy musiaku (pinot blanc oraz traminer), przy czym owoce były macerowane ze skórkami przez 6 tygodni. Wino jest bardzo aromatyczne, mamy tutaj kwiaty, brzoskwinie, morele, gruszki, w ustach przyjemną krągłość, lekką kremowość, ale też wyraziste, herbaciane garbniki.

Z dwóch win czerwonych pierwszy do kieliszków trafił Miłosz Pinot Noir 2022 (91/100), który dojrzewał rok w beczce. Wino jest bardzo eleganckie, pachnie kwiatami, skórką pomarańczową, kwaskowymi wiśniami, herbacianym suszem. W ustach zwiewne, bardzo soczyste, ze świetnym owocem i ładną kwasowością. Bardzo rasowy pinot. Miłosz Zweigelt 2022 (89/100) jest mocniej zbudowany, bardziej wiśniowy, ziemisty i znów herbaciany. Do tego całkiem skoncentrowany jak na odmianę, z dobrym balansem pomiędzy kwasowością (w sumie nie najwyższą), a owocem.

Już kiedyś, przy okazji recenzji win z serii Szato Bagno (Szato Bagno – nowa seria win Winnicy Silesian) chwaliliśmy tą dolnośląską winnicę za świetny marketing, który szedł w parze z jakością tamtejszych win. Tym razem Sonia pokazała miks różnych etykiet, z których najbardziej zapamiętałem kilka pozycji.

Świetne wrażenie zrobił Silesian Riesling 2021 (91/100), a więc wino, które miało już okazję dojrzeć i ładnie się ułożyć. Ma dzisiaj przyjemną owocowość, gdzie nuty cytrynowe i jabłkowe mieszają się z woskiem i masłem. W ustach owoc jest jeszcze słodszy, ale odzywa się też mocna kwasowość. Wszystko jest na miejscu.

Kolejny rocznik Silesian Szato Bagno Piesecco 2022 (88/100) to różowy pet-nat z odmian rondo, regent i cabernet cortis, o wiśniowo-poziomkowym smaku, owoc wydaje się już co prawda lekko wysuszony, ale za to finisz jest świetnie kwaskowy i orzeźwiający.

Ciekawie było wrócić do Silesian Szato Bagno Dziki Taboon 2020 (89/100), a więc macerowane miksu odmian souvignier gris, seyval blanc i hibernal. Próbowałem je rok temu, teraz wydało się bardziej kremowe, zaokrąglone, z nutami ziołowymi, ale też wyraźnymi gruszkami i brzoskwiniami. Flagową odmianą producenta jest szczep roter riesling. Silesian Roter Riesling 2022 (91/100) to wino jak zwykle macerowane, bardzo przyprawowe, herbaciane, z nutami owocowego suszu i brzoskwiń. Tanina jest mocna, ale powinna z czasem jeszcze złagodnieć.

O tym, że odmiana rondo może dawać znakomite, lekkie i owocowe wina przekonuje Silesian Szato Bagno Rondo-Vous 2022 (90/100). Co prawda, tym razem wydało mi się trochę mocniej zbudowane, niż próbowany rocznik 2020, ale dalej zachowuje charakterystyczną wiśniowo-poziomkową owocowość, soczystość i wybitnie odświeżający charakter.

Od kilku lat bardzo smakują mi wina z tej zachodniopomorskiej winnicy, prowadzonej przez rodzeństwo Anię i Artura. Winnice zajmują 8 ha w miejscowości Babinek pod Szczecinem, na wzniesieniu będącym wysoczyzną polodowcową, gdzie znajdziemy gliniasto-piaszczystą glebę. Kojderowie od lat słyną z win powstających z odmiany souvignier gris, dzisiaj coraz popularniejszej nie tylko w Polsce, ale też choćby w Niemczech czy Austrii.

Kojder Souvignier Gris Extra Brut 2019 (89/100) to musiak powstający metodą klasyczną, z długim jak na polskie wina, bo aż 32-miesięcznym dojrzewaniem na osadzie. Cukier jest na poziomie 6 g, a wino ma piękny jabłkowo-gruszkowy owoc, sporą soczystość, ale też wyraźne nuty drożdżowe. Jest ułożone i eleganckie. W spokojnym winie z tej odmiany Kojder Souvignier Gris 2022 (88/100), 20% wina trafiło do beczek. Przekłada się na to ładną krągłość, dużo nut maślanych i brzoskwiniowch, ale w tle pręży się też mocna kwasowość. Kolejną pozycją był Kojder Johanniter 2022 (89/100), w którym nuty hybrydowe nie wybijają się na pierwszy plan, gdyż dominuje mocna jabłkowa owocowość, z ziołowo-trawiastym wykończeniem.

Świetne była dwa pet-naty – Kojder Pet-Nat Souvignier Gris 2022 (90/100), to rewelacyjna soczystość, dużo chrupkich jabłek i cytrynowa kwasowość, a leciutko wybarwiony Kojder Pet-Nat Rondo 2022 (89/100) to dla odmiany może nie za dużo owocu (mamy trochę wiśni i malin), ale są też lekkie tony śmietankowe i mocny, kwaskowy kręgosłup.

Rodzeństwo eksperymentuje też z maceracją, bo Kojder Qvewri 2022 (88/100) to johannier macerowany na skórkach souvignier gris i dojrzewający przez 8 miesięcy w qvevri. Jest dość obły, intensywny (ananas, brzoskwinie, gruszki), a garbniki są zaskakująco wygładzone. Na koniec Kojder Cabernet Cortis (86/100), w którym mamy kupaż aż pięciu roczników – od 2017 do 2021 roku. Wino jest bardzo pieprzne i przyprawowe, ale w tym wszystkim gubi się gdzieś owocowość.

Kamil Barczentewicz to gwiazda Małopolskiego Przełomu Wisły spod Kazimierza Dolnego, a prywatnie super skromny i niesamowicie sympatyczny człowiek. Kiedy pierwszy raz spróbowałem jego chardonnay czy pinot noir zakochałem się tych winach. Prawdziwie burgundzki styl z polskiej ziemi.

Barczentewicz Pinot Blanc 2022 (87/100) dojrzewało w stali na grubym osadzie kilka miesięcy. Chłodne i szczupłe wino o wysokiej, wyciągniętej kwasowości. Zielone jabłka i trochę cytryny. Drugim w kolejności było moje ulubione Barczentewicz Chardonnay Beton 2022 (90/100). Wino fermentuje i dojrzewa w betonowym jaju na osadzie kilka miesięcy. Konwersja malolaktyczna dała temu winu krągłość i kremowość. Jest trochę słodyczy dojrzałych brzoskwiń. Bardzo eleganckie „comfort wine”, choć sam Kamil mówił, że woli bardziej szczupły styl swoich win. Barczentewicz Souvinier Gris 2022 (86/100) – znowu stal i dojrzewanie na osadzie 6 miesięcy. Mamy wysoką kwasowość, nuty poobijanych jabłek, żółtej renklody, jest też mineralność i akcenty herbaciane. Trochę brakuje mi tutaj równowagi.

Kolejnym winem był delikatnie wybarwiony róż, który degustowałem po raz pierwszy.  Barczentewicz Pinot Noir Rose 2022 (91/100) powstaje z niemieckich klonów odmiany i za sprawą kilkugodzinnej maceracji w stali. Super świeże wino o znakomitej kwasowości i ukrytym 14% alkoholu. Świetna struktura i ciało, naprawdę rewelacja. Sprawdzi się solo, jak i do dużego wachlarza dań.

Barczentewicz Gewurztraminer 2022 (91/100) jest pełen ziół, kwiatów i owoców liczi. Lekko pikantny, z dobrym kwasem, ale też kremowym finiszem – „power” z mineralnym wykończeniem. Barczentewicz Riesling 2022 (89/100) to wino w stylu „late harvest” z udziałem 20% gron dotkniętych szlachetną pleśnią. Mamy tutaj 5 g cukru przy 8,5 g kwasu oraz woskowo-miodowe aromaty z nutami pomarańczowej konfitury. Do tego dobra, wysoka kwasowość. Jedyne czego mi brakuje to trochę więcej „wypełnienienia”.

Dolnośląska maszyna dowodzona przez Nestora Kościańskiego. Pomimo rock’n’rollowych pasji właściciela, te 3 ha winnic na Wzgórzach Trzebnickich zarządzanych jest konsekwentnie i bez szaleństwa. Nestor uprawia vitis viniferę – chardonnay, pinot noir, pinot gris, rieslinga, ale także caberneta cortis czy johannitera.

Zaczęliśmy od musiaków. Moderna Pet Nat 2023 (90/100) – świeźuteńki, leciutko drożdżowy blend johanitera, rieslinga i scheurebe. Jabłka, cytryny – super kwasowość i orzeźwienie. Na kolejny strzał poszedł róż. W Moderna Pet Nat Rose 2023 (88/100) mamy kupaż 80% rondo i 20% pinot gris. Ultra świeży poziomkowy zapach. Usta już nie tak żwawe, ale też pełne czerwonego owocu (porzeczek, malin, wiśni). Całkiem długie i przyjemne.

Pierwszym spokojnym zdegustowanym winem było Moderna Chardonnay Sur Lie 2021 (86/100) wino dojrzewa 12 miesięcy na osadzie, przeprowadzany jest także battonage. Zapach jest trochę dymny, a smak dosyć neutralny. Mamy tu jabłka, gruszki, melona oraz leciutkie nuty miodowe w końcówce. Nie jestem do niego przekonany. Płynnie przeszliśmy potem do Moderna Riesling Sur Lie 2021 (87/100). Również to wino dojrzewało 12 miesięcy na osadzie, ale że tym razem w akacjowych beczkach. Mamy tu bardzo aromatyczny nos z przewodnią nutą „zbitych” jabłek. Ładnie ułożona wysoka kwasowość spina to wino, a nuty jabłek i cytryn w połączeniu z tym kwasem dają wrażenie fajnej soczystości. Bardzo mnie zaskoczyło Moderna Pinot Gris 2022 (88/100). Wino dojrzewało tylko w stalowym tanku i jest uosobieniem świeżości. Strzelista kwasowość jest dobrze wpasowana w ciało, całość jest krystaliczna, pełna zielonych jabłek i skórki cytrynowej. Absolutnie gastronomiczne – dajcie rybę z grilla z plasterkiem cytryny.

Zakończyliśmy czerwienią Moderna Pinot Noir 2022 (90/100) z 10-dniową maceracją, a potem wino dojrzewało w używanych beczkach z francuskiego dębu. Nos jest elegancki, lekko dymny, z aromatami dojrzałych truskawek i kwiatów. Usta z ładną kwasowością, świetnym owocem i lekkością. Smak jest jednak pełny, a końcówka całkiem długa. Bardzo mi się podoba.

Na koniec poza konkursem Nestor poczęstował nas swoim eksperymentalnym winem – Stag Party. To jest właśnie rock’n’rollowe szaleństwo, bo 20% winogron jest wędzonych dymem z drewna śliwkowego. Nie traktując tego napoju w kategorii typowego wina jest to absolutnie ciekawa butelka i pozycja bardziej pełna owoców, niż sugerowałoby wspomniane wędzenie.

Saint Vincent to założona w Zielonej Górze w 2009 roku winnica o powierzchni 10,5 ha. Autorem projektu jest Normandczyk, Jean Mulot. Wydaje się jednak, że przedsięwzięcie nabrało nowej dynamiki wraz z dołączeniem do zespołu Michała Popiołka. Dzięki niemu w św. Vincencie rozpoczęła się choćby pet-nat’owa rewolucja. Zdegustowaliśmy więc całą baterię musiaków!

Saint Vincent Polisz Szam an Pinot Noir Brut 2021 (87/100) czyli „białe z czarnych” – wino dojrzewało 2 lata na osadzie i ma 5 g cukru. To soczysty musiak z dużą ilością cytryny, ale też przebijają się poziomki i wiśnie. Jest niestety mocno surowe, trochę „wyciągnięte”, a drożdże lekko odklejają się od owocu. Mimo wszystko bardzo smaczne.

Saint Vincent Pet Nat Freak 2023 (89/100) to rzeczywiście kompletnie odjechane, macerowane wino z odmiany muscaris. Brzoskwinie, czarny bez, cytryny, gruszki. Energetyczne, lekko zaokrąglone cukrem. Fajna rzecz.

Saint Vincent Pet-Nat 2023 (88/100) tu mamy 90% rondo i 10% rieslinga. Wino jest mocno herbaciane z nutami liczi, do tego dochodzi elegancki, chrupki owoc – cytryny i jabłka. Ułożone, świeże o dobrej strukturze. Bardziej klasyczne od poprzedników.

Saint Vincent Threat Nat 2023 (89/100) to znów blend rondo, regenta i rieslinga. Ma wiśniowy, świeżutki nos. W ustach podobnie, aczkolwiek z dodatkiem porzeczek i poziomek. No i jest tanina i całkiem niezłe ciało. Z jednej strony radosne, ale z drugiej to już taka bardziej poważna butelka.

Spróbowaliśmy też dwóch win spokojnych. Na pierwszy strzał poszedł Saint Vincent Gewurztraminer 2023 (89/100) to typowa, aromatyczna ekspresja szczepu. Klasycznie dużo w nim nut różanych i owoców liczi. Jest też przyprawowe, ale ułożone, ze średnim (+) finiszem i dobrą żwawą kwasowością, której czasem winom z tej odmiany brakuje. 

Na koniec Saint Vincent Pinot Noir 2022 (86/100) dojrzewające 9 miesięcy w beczkach dębowych. Właśnie te beczkowe aromaty dominują w zapachu, w smaku wino jest wytrawne, z małą ilością owocu, trochę wycofane i „zimne”. Niestety też trochę krótkie.