5 dań, które najbardziej smakowały mi w Atenach

Podczas marcowego pobytu w Atenach pierwszy raz miałem spróbowałem autentycznej, greckiej kuchni (bo jednak pójście w Polsce nawet do dobrej, greckiej restauracji to nie to samo) i zanurzyłem się w niej aż po czubek głowy. Dzisiaj podzielę się z Wami pięcioma daniami, które mi najbardziej smakowały.
Dodam tylko, że jedno z nich jest na tyle proste w przygotowaniu, że spokojnie możecie je odtworzyć w domu i to na bazie składników dostępnych praktycznie w każdym sklepie. A artykule zostawiam Wam link z przepisem.
Dlaczego grecka kuchnia jest taka pyszna?
Do naszego wyjazdu moim numerem jeden, jeśli chodzi o ulubioną kuchnię, była oczywiście ta z Półwyspu Apenińskiego. Ateńscy kucharze nie mieli więc łatwego zadania, ale i tak skradli moje serce. Co przekonało mnie do greckiej kuchni?
Wypełnia ona tę lukę, którą Włosi trochę zaniedbują (wybaczcie włoscy przyjaciele), a więc obfituje w bogactwo warzyw. W Italii pełnią one zwykle rolę drugoplanową, są tylko jednym z contorni, a nawet jeśli stanowią podstawę do makaronowego sosu, to w postaci mocno przetworzonej (duszonej, gotowanej, czy smażonej). Absolunie nie jestem wegetarianinem, ale po tygodniu we Włoszech zaczyna mi to powoli doskwierać.
Tymczasem w Grecji warzywa stanowią często samodzielne gwiazdy. Nie chodzi nawet o klasyczną sałatkę grecką, ale i o wiele więcej, np. pieczone bakłażany, faszerowane ryżem papryki, kotleciki z cukinii.
Druga sprawa to właśnie same mezes, czyli coś, co w Polsce bywa nazywane talerzykami. Są to niewielkie dania, które zamawia się wspólnie i którymi można się dzielić. Ich mnogość potrafi przyprawić o zawrót głowy, a zamówienie kilku pozwala poznać różne smaki i dowolnie miksować doświadczenia.
Jakie greckie dania najbardziej mi smakowały?
Taramosalata
Od razu uprzedzam, nie jest to danie dla każdego. Jeśli nie lubicie smaku włoskiej bottargi, to raczej nie polubicie taramosalaty. Bo też jej główny składnik to właśnie rybia ikra, najcześciej z dorsza. Miesza się ją i miksuje z namoczonym pszennym chlebem, sokiem z cytryny i oliwą. W efekcie powstaje dość gęsta pasta o wyraźnie „rybim” charakterze.

Mniej ortodoksyjni kucharze czasem dodają sproszkowaną paprykę albo czerwoną cebulę, więc obok taramosalaty w kolorze białym możecie też spotkać czerwone, czy różowe wariacje. Jeśli (jak ja) lubicie takie intensywne smaki, to koniecznie musicie jej spróbować.
Horta
Królową greckich przystawek jest oczywiście sałatka grecka, ale mi bardziej smakowało „brzydkie kaczątko”, a więc właśnie horta. Dlaczego tak nazywam to danie? Bo nie jest to pozycja zbyt wyszukana, a jej wygląd również może nie zachęcać.


Horta to po prostu różne rodzaje zieleniny – dziko rosnące lub uprawiane. Rośliny te różnią się w zależności od regionu, a zbiera się je głównie wiosną, nim greckie słońce wypali stoki miejscowych wzgórz. Przygotowanie ich jest banalne, bo zieleninę po prostu krótko się gotuje, a następnie podaje z oliwą, solą i sokiem z cytryny.
Zwykle horta ma delikatnie gorzkawy smak (często w jej skład wchodzi dzika cykoria, czy mniszek lekarski) i świetnie pasuje do wszelkiego rodzaju pieczonych mięs czy ryb.
Gigantes plaki
Gigantes plaki to zapiekana fasola w pomidorowym sosie – ktoś mógłby powiedzieć, że w takim razie jest to coś na kształt fasolki po bretońsku. Nic z tych rzeczy, bo do jej przygotowania nie używa się mięsa, sos pomidorowy jest znacznie gęstszy, a smaku nadaje oliwa i oregano.
Danie to ukochałem robić w domu i zabierać na imprezy do znajomych:
Souvlaki
Tu znów kluczem jest prostota i jakość składników. Bo przecież souvlaki to nic innego jak mięsne szaszłyki – mogą one być z kurczaka, wieprzowiny, ale też cielęciny czy jagnięciny. Duże kawałki mięsa są marynowane w ziołach i oliwie, a potem nadziewane na szpady i grillowane (najlepiej nad ogniem).

O ile jednak polskie szaszłyki są zwykle podawane mocno przeciągnięte i przez to wysuszone, to te greckie są bardzo soczyste i aromatyczne. Do tego pita, nieodłączne frytki i tzatziki – więcej do szczęścia nie potrzeba.
Pieczona jagnięcina
Jeśli tak jak ja uwielbiacie jagnięcinę, to Grecja będzie dla Was ziemią obiecaną. Grecy wyspecjalizowali się w przyrządzaniu tego rodzaju mięsa i choć uważa się, że najlepsze dania z jagnięcy znajdziemy w górskich rejonach, to również w Atenach potrafią ją przygotowywać.

Oprócz bardzo popularnej pieczonej wersji, moje serce skradła jagnięcina długo duszona z ziemniakami, w lekko cytrynowym sosie, którą spróbowałem w Tavern Klimataria – o tym miejscu napiszę jeszcze osobno przy okazji opisywania polecanych restauracji. Mięso było niesamowicie mięciutkie, przesiąknięte aromatami ziół i cytrynowego soku, cudowne.
Bardzo podobny przepis na pieczoną jagnięcinę znajdziecie tutaj:
Mam nadzieję, że czujecie mój zachwyt nad grecką kuchnią. Wystarczy dodać, że zachwyceni Grecją mamy plan wrócić tam za rok.