Rafa Wino – 6 austriackich win w kieliszku

Udostępnij ten post

Wybaczcie mi, ale znów piszę o winach z Austrii. Po zeszłotygodniowym wpisie o masterclass z Dnia Austriackiego Wina, dzisiaj na warsztat biorę trzech producentów z tego kraju z oferty Rafa Wino. Co ciekawe, oprócz klasyków jak grüner veltliner spróbowałem również takich ciekawostek jak choćby zrobiony na półsłodko chardonnay. Czy to mogło się udać? Austriacy przyzwyczaili mnie, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych.

Butelki do degustacji otrzymałem od importera, znajdziecie je w jego sklepie internetowym Rafa-Wino.pl

Zaczniemy jednak od tych bardziej klasycznych win. Położony w okolicach miasteczka Krems (ale też częściowo po drugiej stronie Dunaju) region Kremstal jest dość różnorodny geologicznie. W jego wschodniej części, przy granicy z Wachau, dominuje Urgestein, czyli skała macierzysta z niewielką ilością wierzchniej gleby, na której świetne rezultaty osiąga riesling. Dalej na wschód, w kierunku znów granicy z regionem Kamptal zaczynają się miejscami imponująco głębokie pokłady lessu, podłoża idealnego dla uprawy grüner veltlinera. A jeszcze na południowym brzegu Dunaju znajdziemy gleby aluwialne, gdzie dobrze sobie radzą odmiany burgundzkie, choćby pinot noir czy pinot blanc.

To właśnie w Kremstal swoje wina tworzy Philip Bründlmayer, który w 2015 roku przejął od ojca Josefa stery rodzinnego przedsięwzięcia. Od tego czasu zmieniła się zarówno szata graficzna etykiet, jak i podejście do winifikacji. Philip używa głównie stalowych zbiorników, chcąc pokazać czystą ekspresję danej odmiany. Oczywiście królem pozostaje veltliner, a producent posiada aż 7 różnych etykiet tego szczepu, ale oprócz tego w portfolio znajdziemy rieslinga, weissburgundera, muskatellera czy zweigelta.

Josef & Philip Bründlmayer Gedersdorf Grüner Veltliner Kremstal 2024 (63,99 zł)

Wino pachnie bardzo chłodno, ale też tak przyjemnie młodzieńczo. Mamy tutaj zielone jabłka, cytryny (oraz cytrynową skórkę), a nawet delikatne nuty oranżadowe. W ustach ponownie dominują owoce – jabłka, gruszki i trochę mango. Do tego znajdziemy delikatnie kremowe ciało i wyraźnie pieprzny finisz. Początkowo pojawia się też delikatna goryczka, ale po chwili ona ustępuje, a im dłużej wino nabiera tlenu, tym staje się bardziej kremowe (wyraźnie czuć ciężar lessowego podłoża). Bardzo dobre- (89/100).

Josef & Philip Bründlmayer Weissburgunder Reserve Niederösterreich 2020 (74,99 zł)

Ładny, kremowo-śmietankowy nos z dodatkiem słodkich jabłek, moreli, brzoskwiń i gruszek. Zapach jest ciepły, przyjemnie otulający. Usta też kremowe, lekko śmietankowe, ale też z dobrą, jabłkową kwasowością. Ciało jest przyjemnie skoncentrowane, a w finiszu pojawiają się też nuty przypraw i rozpuszczonego masła. Mimo pięciu lat jest pełen energii i świetnej żywotności. Idealna para do pieczonego kurczaka. Bardzo dobre+ (91/100).

Leżący zaraz za południowymi granicami Wiednia Thermenregion to miejsce unikalne na austriackiej winnej mapie. Zamiast grüner veltlinera czy rieslinga miejscowe białe wina powstają z odmian zierflandler i rotgipfler, istotną rolę odgrywają również odmiany burgundzkie, zwłaszcza pinot noir i chardonnay. Długo nie mogłem się do tych win przekonać, ale podczas ubiegłorocznego VieVinum zrobiły one na mnie spore wrażenie.

Heinrich Hartl III to przedstawiciel rodziny o bardzo bogatych tradycjach winiarskich, uprawiającej winorośle już od siedmiu pokoleń. Od wielu już lat słynie od zwłaszcza ze swoich eleganckich pinotów, ale tym razem miałem (chyba pierwszy raz) spróbować też jego bieli.

Heinrich Hartl III Gumpoldkirchen Rotgipfler Thermenregion 2023 (119,99 zł)

Zapach początkowo bardzo redukcyjny, potem wychodzi więcej gruszek, pigwy, brzoskwiń, rumianku, ziaren kolendry i garam masala. W ustach ponownie mamy sporo dymnej redukcji, ale też brzoskwiń, białego pieprzu i przypraw. Zwłaszcza w finiszu ten element przyprawowy jest najbardziej wyczuwalny. Kwasowość jest na średnim poziomie, a gdy wino się ociepla, pojawia się też delikatna kremowość. Przyjemne wino, ładnie też rozwija się w kieliszku (drugiego dnia jest nawet lepsze). Bardzo dobre+ (91/100).

Heinrich Hartl III Pinot Noir Classic Thermenregion 2020 (79,99 zł)

Takie jesienne w zapachu wino, w którego aromacie znajdziemy jarzębinę, suszoną żurawinę, wiśnie, leśną ściółkę i igliwie. Usta dość lekkie, z nutami lekko poduszanych wiśni, znów żurawiny i suszonych malin. Owocu jest tutaj naprawdę sporo, a wysoka kwasowość tym bardziej podbija to uczucie czystości i świeżości. Z czasem pojawiają się akcenty suszonych grzybów oraz ziół. Podobna mi się połączenie ewolucji z zachowaną soczystością owocu. Znakomite- (92/100).

Ostatni z naszych dzisiejszych winiarzy swoje winnice posiada na wschodnich obrzeżach Jeziora Nezyderskiego. Kończymy więc w Burgenladzie, a dokładniej w jego części nazywanej Seewinkel. Geograficznie jesteśmy na najdalej na zachód położonej części Wielkiego Stepu rozciągającego się przez całą Eurazję aż po Mongolię. Teren jest tu niemal całkowicie płaski, gleby to głównie piaski i żwiry, a cechą charakterystyczną jest istnienie mnóstwa niewielkich oczek wolnych i jeziorek, które łagodzą dość ciepły mikroklimat.

Winiarnia jest prowadzona przez małżeństwo Theresę i Gerharda, którzy stanowią już czwarte pokolenie winogrodników. Posiadają oni 13 ha, na którym znajdziemy taką samą liczbę szczepów. W portfolio mamy więc miejscowe klasyki, jak choćby zwiegelta, chardonnay czy traminera, ale od kilku lat pojawia się coraz więcej win niskointerwencyjnych. Oczywiście nie brakuje również słodyczy, bo przecież z nich słynie też Seewinkel.

Haider Rosé by Theresa Haider 2022 (73,99 zł)

To ciekawe, bo już ewoluowane różowe wino. Pachnie drożdżami, chlebowo, ale też skórką wiśniową, malinami i skórką pomarańczową. W ustach ten ostatni element dominuje, z dodatkiem cytryn, jarzębiny i grejpfruta. Przyjemnie wytrawne wino, nawet o taki słonawym finiszu. Bardzo mi się podoba i jest świetne kulinarnie, pięknie zagrało do tatara z łososia i awokado. Bardzo dobre (90/100).

Haider Chardonnay Spätlese Burgenland 2020 (73,99 zł)

Zapach wyraźnie owocowy, słodkawy, mamy tu gruszki, brzoskwinie z puszki, trochę miodu i wosku. W ustach nadal gruszkowe i brzoskwiniowe, pojawia się znów miód i trochę cynamonu. Koncentracja jest spora, ale winu nie brakuje również kwasowości, przez co nie sprawia wrażenie ulepka. Będzie smakować osobom, które szukają w winie większej słodyczy, ale to też ciekawy kompan do jedzenia. My spróbowaliśmy go z grillowanym tuńczykiem obtoczonym sezamem, a wcześniej marynowanym w sosie sojowym, occie ryżowym i oleju sezamowym, podanym z ostrą sałatką z ogórka i pak choi – sprawdziło się wybornie. Świetnie dopasuje się też do potraw kuchni indyjskiej. Dobre+ (88/100).

Niezależnie od regionu, odmiany czy poziomu cenowego w spróbowanych winach nie było wtopy. Z jednej strony to oczywiście zasługa importera, który po prostu dobrze dobiera butelki do swojego portfolio, ale z drugiej to również kolejne potwierdzenie klasy austriackiego winiarstwa.