Udka z gęsi w aromatycznym sosie, z zaskakującym winem
„Gęsina na św. Marcina” to jedna z bardziej udanych akcji kulinarno-marketingowych w ostatnich latach. Zresztą sam stałem się jednym z jej aktywnych uczestników. Jeszcze kilka lat temu praktycznie nie przyrządzałem gęsiny w domu, ale jej znacznie większa dostępność w okolicach 11 listopada zmotywowała mnie do sięgania po nią w tym okresie dość regularnie.
Jak przygotować gęś?
Gęś można przygotować na wiele sposobów, częściowo zależnych od tego, czy kupujecie całego ptaka czy tylko jakieś jego elementy. Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z tym rodzajem mięsa, to polecam rozpocząć do udek, które są najprostsze w przygotowaniu.
Zresztą już kilka lat temu podałem Wam przepis na pieczone udka z jabłkami:
W tym roku postanowiłem jspróbować czegoś nowego. Przeczesując Internet w poszukiwaniu ciekawego przepisu natknąłem się na danie przygotowywane przez Karola Okrasę (jednego z moich ulubionych kucharzy jeśli chodzi o różne wariacje na temat polskiej kuchni), który w ramach Kuchni Lidla proponował gęsie udka duszone w sosie owocowo-winnym. Zainspirowałem się nim.

Jakie wino do gęsi?
Nie będę odkrywał Ameryki, mój typ pozostaje klasyczny i niezmienny. Do dość tłustego gęsiego mięsa idealnie pasują lekkie, czerwone wina o wyraźnej kwasowości. Możemy dobierać zarówno gamay, jak i pinot noir, zweigleta, ale też valopolicellę, barberę, czy nawet może już mniej kwaskową, ale wciąż bardzo owocową grenache (zwłaszcza, jeśli sos jest trochę bardziej esencjonalny).
Traf chciał, że szukając jakiegoś niedrogiego wina, które zamierzałem użyć do sosu trafiłem w Lidlu na butelkę z północno-wschodnich Włoch. W myśl starej zasady dobrze jest do potrawy podać wino, z którym była ona przygotowana. Gdy więc otworzyłem butelkę i wlałem wino do sosu, jednocześnie je spróbowałem i wypadło nad wyraz smacznie, biorąc pod uwagę swoją cenę.
Spróbowaliśmy też tego pairingu (obok wcześniej planowanego pinot noir) z gotowym już daniem i okazał się on całkiem udany. I nie, ten artykuł nie jest sponsorowany, ale jakoś tak się złożyło, że przepis z Lidla i wino z Lidla ładnie ze sobą zagrały.
Dwa wina – jeden wspólny mianownik
Butelkę z Lidla macie już od kilku dni w naszej Bazie Win – niżej podlinkowałem notkę. Warto dodać, że apelacja regionalna Trevenezie obejmuje całość obszaru Trantino, Veneto i Fiurli-Venezia Giulia. Trudno więc powiedzieć, jakie dokładnie odmiany mamy w butelce.
Natomiast drugim (a w zasadzie pierwszym) wyborem była butelka z Burgundii, z regionu Côte Chalonnaise. Obecnie miejsce to stanowi coraz ciekawszą cenową alternatywę wobec stale drożejących win z Côte d’Or.

Agnès du Couedic Mercurey 2023 (Auchan, 125 zł)

Bardzo ładny zapach, w którym mamy soczyste truskawki, kwiaty, czereśnie, maliny. Aromat jest mocny, żywy, soczysty. W ustach już bardziej wiśniowe, do tego mamy znów truskawki i maliny. Kwasowość jest mocna, wiśniowa, a w finiszu mamy też przyjemne, pestkowe garbniki. W tle przewija trochę bardziej słodkawego, przesmażonego owocu. Całość jest naprawdę elegancka, wydaje się nawet trochę droższa, niż kosztuje w rzeczywistości. Znakomite- (92/100).
Oba wina łączą świeże nuty czerwonych owoców oraz wyraźna kwasowość – kluczowy element, który jest nam potrzebny, aby przełamać tłustość gęsiny. To, co mnie zaś najbardziej zaskoczyło to fakt, że trudno mi było wskazać butelkę, która z daniem pasowała lepiej. O 100 zł tańsze wino z Lidla naprawdę nie odstawało od Burgundii jeśli chodzi o połączenie. Choć gdy próbowałem obu pozycji już bez jedzenia, to pinot noir był jednak winem znacznie bardziej klasowym.