Słoweńskie wina od SVL

Choć nie pijam ich często, to przyznaję lubię słoweńskie wina. Mają one w sobie coś z każdego z dwóch światów, na pograniczu których powstają. Z jednej strony można się w nich doszukać szczypty precyzji, typowej dla austriackiego winiarstwa – bo przecież tereny te aż do traktatu w Trianon z 1920 roku należały do monarchii Habsburgów. Z drugiej zaś, czuć w nich też pewną bałkańską dezynwolturę, i to typowe dla południowych Słowian podejście „jakoś to będzie”.
Kilka tygodni temu miałem okazję spróbować kilku win z tego kraju, dzięki degustacji zorganizowanej przez Gosię Partykę (Enowersytet).

Slovenska Velika Lega – słoweńskie STK?
W pierwszym odczuciu nazwę tej organizacji, zrzeszającej słoweńskich winiarzy chciałoby się przetłumaczyć jako „słoweńska wielka liga”. Nie wiem, czy takie wyjaśnienie nie trafiłoby w sedno. W jej skład wchodzi ośmiu producentów z różnych zakątków kraju, których celem jest pokazanie unikalnego terroir Słowenii (nazwę można bowiem przetłumaczyć właśnie jako „słoweńskie wielkie siedliska”).
Od razu narzuca się skojarzenie z austriacką organizacja STK, Steirische Terroir & Klassikweingüter, zrzeszająca najlepszych winiarzy ze Styrii. Tym silniejsze, gdy spojrzymy na listę członków SVL. Widnieją na niej Vino Gross i Domaine Ciringa, a więc słoweńskie gałęzie dwóch czołowych producentów z STK, Weingut Gross i Weingut Tement. Również klasyfikacja win nawiązuje do austriackich wzorców.

Nie miałbym zresztą nic przeciwko, by te bardzo prężne austriackie rodziny pomogły słoweńskim kolegom i by SVL podzieliło sukces, jaki jest udziałem winiarzy z STK (powoli ich wina stają się najdroższymi pozycjami austriackiego winiarstwa i choć można na to narzekać, to muszę przyznać, że ich jakość jest wciąż adekwatna do wyceny).
Spróbowane wina
Bjana Methode Classique Blanc de Blancs Extra Brut Brda
Kilka razy robiąc winiarskie zakupy w Słowenii kupowaliśmy butelki od tego producenta z regionu Goriška Brda i nasze doświadczenia z nimi były bardzo pozytywne. Prowadzący winiarnię Miran Sirk jest skupiony na klasycznych musiakach, które w mojej ocenie stanowią najlepsze słoweńskie butelki tej kategorii. Tutaj mamy czyste chardonnay, które na osadzie dojrzewało przez 48 miesięcy.


Bardzo ładny, jabłkowy nos, w którym pojawia się też cytrynowa skórka i odrobina akcentów drożdżowych. Na podniebieniu te ostatnie są jeszcze mocniej zarysowane, mamy dużo chlebowej skórki i maślanej brioszki. Do tego podoba mi się kremowa struktura tego wina i mocny, cytrynowy finisz z pozostającą na języku szczypiącą kwasowością. Bardzo solidne, energetyczne wino. Bardzo dobre+ (91/100).
Domaine Slapšak Méthode Traditionnelle Brut Réserve Dolenjska
Z leżącej przy granicy słoweńsko-włoskiej Brdy przenosimy się na drugi kraniec kraju, pod granicę z Chorwacją. Dolenjska to najchłodniejsza i najbardziej deszczowa część Słowenii, o której możecie przeczytać więcej w tym artykule: Musujące ciekawostki z mało znanej części Słowenii.
To kolejny producent, który mocno stawia na wina musujące. Stało się to możliwe dzięki zaangażowaniu w projekt François Bottona, partnera Urški, której rodzice złożyli tę winiarnię. François pochodzi (jakżeby inaczej) z Szampanii i pracował w różnych domach szampańskich, między innymi u Roedera. Obecnie obok kupowania owoców od sąsiadów, Urška i François mają swoje 3 ha winnic, cześciowo obsadzone klonami pinot noir sprowadzonymi znów od Bollingera.
W tym winie znajdziemy 60% lokalnej odmiany žametna črnina, 30% chardonnay i 10% chardonnay. Około 20% wina bazowego jest starzone w beczkach, gdzie przechodzi fermentację malolaktyczną. Dojrzewanie na osadzie trwa 15 miesięcy, a dosage to jedynie 1,2 g.


Początkowo w nosie dużo nut dymnych, orzechowych. Po chwili wychodzi więcej cytryn i kwaskowych jabłek, te ostatnie ostatecznie dominują w zapachu. W ustach bardzo mineralne, wręcz słone, trochę surowe (zwłaszcza w porównaniu do zapachu). To musiak z tych „ostrygowych”, o mocnej kwasowości i stalowym szkielecie. Bardzo dobre (90/100).
Roka Furmint 2021
Kolejna winiarnia to projekt, który ujrzał światło dzienne już ponad dekadę temu, w 2013 roku. Początkowo jego właściciele zajmowali się importem win, ale postanowili też spróbować swoich sił jako winiarze. Ich malutka winnica (1 ha) położona jest w miejscowości Kog w rejonie Stajerska (a więc słoweńskiej części Styrii). Uprawiają swoje winorośle w naturalny sposób, bez zielonych zbiorów owoców oraz bez używania chemii na winnicy.
Ten furmint pochodzi ze starych, 50-60 letnich krzewów. Mimo niewielkiego areału, zbiory odbywają się partiami, aby wybrać optymalnie dojrzałe owoce i uniknąć botrytisu. Grona są kruszone bardzo delikatnie, a fermentacja ma miejsce w otwartych dębowych kadziach – producent nie przejmuje się jeśli wino nabiera oksydacyjnego charakteru. Następnie trafia ono do wraz z osadem do 440-litrowych beczek na 12-miesięczne dojrzewanie.


Zapach jest bardzo nietypowy, wyraźnie piżmowy, w ogóle nie przypominający furmitna. Potem wychodzi też trochę ziół i suszonych śliwek. Ciekawsze w ustach, gdzie znajdziemy brzoskwinie, morele i gruszki. Mimo wysokiej kwasowości (niemal 7 g), oleiste i dość masywne ciało wina dobrze ją integruje. W finiszu wychodzi trochę nieprzyjemna chemiczność. Być może to wino potrzebowało dłuższego dotlenienia? Dobre- (86/100).
Vino Gross Iglič Haloze 2021
Za tym producentem stoją Maria i Michael, a więc jeden z synów i synowa Aloisa Grossa, czołowego winiarza z austriackiej Styrii. Początkowo traktowali oni Słowenię jako świetne miejsce do wypadów turystycznych, ale w którymś momencie odkryli też drzemiący w niej winiarski potencjał i postanowili zacząć produkować tam wino. Okazało się to na tyle zajmujące, że od 2018 opuścili rodzinną winiarnię i zaczęli rozwijać swój autorski projekt Vino Gross.
Tu również mamy furminta z pojedycznej, stromej i tarasowej winnicy Iglič. Wąskie tarasy są obsadzone winoroślami pochodzącymi z sadzonek z Tokaju, od samego Istvána Szepsyego. Fermentacja jest spontaniczna, a wino dojrzewa przez 12 miesięcy w dużych beczkach.


Nos sugeruje jakąś krótką macerację na skórkach, mamy bowiem sporo nut suszonego siana, pigwy czy mirabelki. Zapach jest przy tym bardzo świeży, elektryzujący. W ustach pojawiają się typowe dla furminta akcenty poobijanych jabłek, które idą w parze z wysoką kwasowością i lekko woskowym finiszem. Świetnie zrobione wino, łączące cechy odmianowe z trochę mocniejszym ciałem niż spotykane w Tokaju. Znakomite (93/100).
Šuklje Lodoma Modra Frankinja Bela Krajina 2021
Rodzina Šuklje datuje swoje winiarskie korzenie od 1895 roku, gdy Matija Šuklje zaciągnął kredyt i postanowił na nowo obsadzić winnice zniszczone przez filokserę. Również w tym przypadku enologiem jest Francuz, Guillaume Antalick. Studiował on w Bordeaux oraz w Stellenbosch, gdzie poznał Katję Šuklje i postanowił zamieszkać z nią w Słowenii. Dzisiaj małżeństwo wspólnie odpowiada za winifikację rodzinnych win, której powstają z 10 ha winnic.
Bela Krajina to region położony na południowo-wschodnim krańcu Słowenii. Winnice zajmują zbocza wzgórz przechodzących w Góry Dynarskie i układają się na kształt amfiteatru zwróconego na wchód, w kierunku dolin rzek Kupa i Sawa.
Specjalonością regionu jest bez wątpienia modra frankinja, a więc blaufränkisch. Tutaj mamy wino klasy gminnej, dojrzewające przez 10 miesięcy w używanych 225-litrowych barriques.


Świeży, ładny zapach pełen czerwonych owoców (truskawki, wiśnie, maliny, czy nawet poziomki). Na podniebieniu bardzo radosne, żywe, z mocnym owocem i całkiem wysoką kwasowością. Można też wyłapać nuty leśne, czy ziemiste, a nawet odrobinę gencjany. Całość bardzo apetyczna, utrzymana w soczystym stylu, nie pretenduje do bycia winem medytacyjnym, ale jako codzienny towarzysz stołu jest idealne. Bardzo dobre+ (91/100).
Marof Mačkovci Modra Frankinja 2020
Z tym winem przenosimy się do regionu Goričko (Prekmurje), wciśniętego klinem między Austrię i Węgry. Geograficznie jesteśmy praktycznie na Nizinie Węgierskiej, co sprawia, że to najbardziej sucha część Słowenii.
Mamy tutaj blaufränkischa z pojedynczej działki Mačkovci. Próbowaliśmy rocznika 2018 w przekrojowej degustacji win z tej odmiany rok temu (Blau/Kek/Frank – jedna rodzina), ale wtedy nie zachwyciło. Ta butelka okazała się ciekawsza.


Zapach jest trochę duszny, bulionowy, z nutami suszonych owoców (wiśnie i śliwki). Znacznie ciekawiej wino wypada w ustach, gdzie owoce są co prawda mocno nasycone, ale świeżości jest już więcej. Dodatkowo po kilku chwilach w kieliszku wychodzi więcej nut leśnych, jeżyn i pieczonego mięsa. Do tego mamy niezłą kwasowość, dobrą koncentracją i drapiące, żywe garbniki. Wino mocno przeciągnięte przez beczki, ale z czasem powinno się jeszcze lepiej poukładać. Znakomite- (92/100).
Edi Simčič Kolos 2019
Edi Simčič winiarstwem zajmuje się od lat 60-tych ubiegłego wieku, początkowo dzieląc pracę dla miejscowej spółdzielni winiarskiej z uprawą niewielkiej, przydomowej winnicy. W 1989 roku wypuścił swoje pierwsze wino i szybko stał się jednym z bardziej rozpoznawalnych słoweńskich winiarzy, który wydatnie przyczynił się do popularności butelek z regionu Brda. Niestety, zmarł on dosłownie miesiąc temu, osiągając słuszny wiek 91 lat. Schedę po nim przejął syn Alex, który w zasadzie od kilku lat odpowiadał już samodzielnie za wina powstające w rodzinnej piwnicy.
Tutaj mamy flagową czerwoną etykietę producenta, gdzie dominuje merlot, z dodatkiem caberneta sauvignon (10%) i caberneta franc (10%). Całość przez aż 48 miesięcy dojrzewała w beczkach.


Piękny aromat, z nutami pomarańczowej skórki, soczystych wiśni i brzoskwiń (!). Do tego wyraźne akcenty żwirowe i leśne (suche igliwie). W ustach jeszcze za młode, zamknięte za niesamowicie skoncentrowanym ekstraktem, sporym alkoholem (14,5%) i w tym momencie bardzo wysuszającymi garbnikami. Wino jest pieprze, przyprawowe, wręcz atramentowe, ale też jeszcze rozchwiane. Dałbym mu co najmniej 5 lat. Bardzo dobre+ (92/100).
Same nazwiska winiarzy zrzeszonych w SLV robią wrażenie, a po tej degustacji odkryłem też, jak wielki potencjał drzemie w tej organizacji. Zastanawia mnie tylko, jak będą w stanie pogodzić fakt, że reprezentują tak różne od siebie winiarskie regionu. Temu się będę bacznie przyglądać.