Ghiomo i… wszystko wiadomo

Barolo, Barbaresco, Langhe, Roero, Monforte, Nieve, Serralunga, La Morra… Te nazwy działają na nas hipnotyzująco, możemy zapadać się w metafizyczne kaskady doznań jakie wywołują. Ale idźmy dalej, nazwy te otwierają w naszych głowach wrota, za którymi znajdują się jedne z najprzyjemniejszych winnych wspomnień, jakie mieliśmy okazję doświadczyć. Przy czym nie chodzi jedynie o wina, nawet nie o skądinąd przepiękne krajobrazy, ale przede wszystkim o ludzi, których tam już poznaliśmy. Winiarzy, którym autentyczną przyjemność sprawia opowiadanie o owocach ich pracy, dzielenie się z nami niuansami poszczególnych siedlisk, technikami produkcji, radością z udanego rocznika i troską o ten trudniejszy.
Piemont tworzą ludzie
Jest grupa ludzi, którzy mają w sobie taką iskrę, czy dar, dzięki którym od razu lubi się człowieka. Tak mieliśmy w przypadku Tiziany Settimo i tym razem ponownie doświadczyliśmy tego, gdy tylko spotkaliśmy Giuseppino Anfonsi. Przywitał nas radośnie na podwórzu swojej Azienda Agricola Ghiomo i przez całe spotkanie uśmiech nie schodził z jego twarzy. Z równą otwartością i niewątpliwą dumą opowiadał o swoich winach, jak i o rodzinie (jego syn gra w młodzieżówce Juventusu i Giuseppino kilka razy w tygodniu musi wozić go do Turynu na treningi).
Roero – region trochę mniej znany
Jego winniarnia leży w Roero, tym mniej znanym, często wręcz zapomnianym regionie, który jedynie rzeka Tanaro oddziela od słynniejszego Langhe i który wciąż poszukuje swojej tożsamości. Do 2014 roku był on złączony w jedno konsorcjum z takimi potęgami jak Barolo czy Barbaresco i siłą rzeczy nie mógł z nimi konkurować. Dopiero od 3 lat już niezależne konsorcjum (Consorzio del Roero) podjęło działania, aby pochodzące stąd Nebbiolo były identyfikowane jako lżejsze, bardziej otwarte za młodu oblicza szczepu. Faktycznie, odmiana uprawiana tu na nieco innej (bardziej piaszczystej) glebie, ale mająca w stosunku do wymienionych apelacji jedynie odrobinę złagodzone kryteria produkcji, daje wina zwykle nie wymagające tak długiego starzenia, aby pokazać swoje prawdziwe oblicze, co w oczach wielu konsumentach może być istotnym atutem.
Problemem Roero jest jednak fakt, że ponad 80% z ok. 1000 hektarów winnic jest obsadzonych wcale nie przez nebbiolo, lecz białą odmianą arneis. Kolejny absurd to sytuacja, w której pochodzące stąd nebbiolo nie mogą być butelkowane jako Roero Nebbiolo, a jedynie jako po prostu Roero. Sprawia to, że zwłaszcza wśród mniej wyedukowanych konsumentów nie są w stanie wygrać z coraz popularniejszymi winami kategorii Langhe Nebbiolo i wielu producentów deklasyfikuje swoje produkty do tej kategorii (tak, to kolejny z włoskich absurdów winiarskich, który dla win z Roero pozwala używać nazwy Langhe, choć geograficznie to dwa odrębne regiony). Aby dodać jeszcze więcej pikanterii, o umożliwienie dodania nazwy Nebbiolo do swoich win wystąpili niedawno winiarze z Monferato, którzy do tej pory słynęli raczej z produkcji Barbery, a coraz głośniej wspomina się o wyrażeniu zgody na użycie tej odmiany do produkcji w ramach naprawdę olbrzymiej podstawowej apelacji Piemonte DOC. Jak sami widzicie przed miejscowym konsorcjum jeszcze długa droga…
Posiadłość Ghiomo
Wracając jednak do samego Giuseppino to jego posiadłość liczy 19 hektarów, z tego 10 hektarów przeznaczonych jest na winnice, a pozostała części obsadzona jest leszczynami, których orzechy sprzedawane są do potężnej fabryki Ferrero w Albie i które (zwłaszcza w trudniejszych dla winorośli latach) stanowią swoistą poduszkę bezpieczeństwa dla producenta. Na tym obszarze uprawiane są trzy odmiany – arneis, barbera oraz oczywiście nebbiolo, a z każdej z nich Giuseppino produkuje po dwa wina.
Degustacja win
Degustację rozpoczęliśmy od Ghiomo Fussot Langhe Bianco 2016 (w Polsce wina Giuseppino dostępne są w ofercie Vinie e Affini, podajemy ceny u tego importera – 64 zł). Jest to przykład leciutkiego i owocowego Arneis, które dojrzewa jedynie w stalowych zbiornikach. W przypadku tej pozycji od 2008 roku zmienił on podejście, nad gęstą strukturę przedkładając świeżość. Wino jest dość proste, ale przy tym niebywale orzeźwiające. Dobre+. Zupełnie inne jest Ghiomo Inprimis Langhe Bianco 2016 (69 zł). Winogrona pochodzą ze starych krzewów rosnących na tufowym podłożu i były długo macerowane na skórkach. W efekcie budowa jest znaczenie poważniejsza, koncentracja mocna, ale kwasowość wciąż wyczuwalna. Na razie wino jest też bardzo młode, warto dać mu co najmniej kilka miesięcy na ułożenie. Bardzo dobre-.
Ghiomo Langhe Nebbiolo Vigna Granda 2014 (64 zł) bierze swoją nazwę od jednej z winnic, z której pochodzą winogrona (dwie pozostałe to Vigna Bursa i San Lusè, wszystkie znajdują się w Guarene). W ocenie Giuseppino rocznik 2014 był trudny, głównie z powodu deszczowej pogody. Nebbiolo dojrzewało przez 12 miesięcy w beczkach (część w dużych, część w baryłkach), ale jak podkreśla producent ważne są zdrowe owoce, a nie sam rodzaj użytych beczek. Wino jest pięknym połączeniem nut świeżych truskawek i delikatnych akcentów balsamicznych. Struktura jest solidna, delikatnie drewniana, ale przy tym solidnie kwaskowa. Bardzo dobre.
Z najlepszych, specjalnie wyselekcjonowanych parceli Barbery i Nebbiolo powstaje Ghiomo Ruit Hora Barbera d’Alba 2015 (119 zł). Zbiory są ekstremalnie niskie, na krzewach pozostawia się jedynie po mniej dwie kiście winogron, a do dojrzewania (przez 14 miesięcy) używa się jedynie najlepszych baryłek. Etykieta nawiązuje do zegara słonecznego na kościele Św. Michała w Guarene, a część dochodu ze sprzedaży jest przez Giuseppino przekazywane na jego renowację. Owoc jest tu bardzo mocny (dojrzałe wiśnie), skoncentrowany i okraszony waniliowym pudrem, który nie przykrywa jego ekspresji. W ustach wino ładnie balansuje pomiędzy kwasowością Barbery, a taninami Nebbiolo (tutaj jest go 15%). Całość bardzo elegancka i pełnię swojej klasy pokaże dopiero za kilka lat. Bardzo dobre+.
Czyste nebbiolo
Pochodzi z 20-25 letnich krzewów – Ghiomo Nebbiolo d’Alba Sansteu 2015 (89 zł). Po długiej, trwającej ponad 12 dni maceracji wino dojrzewa przez 12 miesięcy w dużych beczkach. Kolor jest bardzo ciemny, wręcz atramentowy. Koncentracja stoi na pięknym poziomie, ale zarazem w winie jest sporo przestrzeni. Wyczuwamy nuty ziemiste i dymne, a tanina jest potężna, ale przy tym bardzo żywa i zupełnie nie męcząca. Do tego wino jest młodziutkie, szkoda je otwierać już teraz. Bardzo dobre+. O tym, że na to wino warto poczekać pokazało Ghiomo Nebbiolo d’Alba Sansteu 2009. Jest wciąż przed swoim szczytem, ale pokazuje już bardziej ewoluowane oblicze. Mocny, bardziej konfiturowy owoc przeplata się z nutami drewnianymi, balsamicznymi i ziołowymi. Do tego wciąż obecne są zarówno mocna kwasowość, jak i wyraziste taniny. Bardzo dobre+.
Gdy spojrzymy na wina Giuseppino przez pryzmat cen (i to nawet tych, za które są one dostępne w Polsce), widzimy, że butelki z Roero mogą być traktowane jako solidny zamiennik pozycji z Langhe. Wobec rosnących cen win z tego regionu, warto zwrócić uwagę na jego nieco mniej znanego brata.